Żenująca postawa byłych polskich dyplomatów! Ubolewają, że ujawniono informację o napadzie w Izraelu na ambasadora Magierowskiego

Ambasador Marek Magierowski Fot. PAP
REKLAMA

Konfederacja Ambasadorów RP napisała list otwarty, w którym krytykuje MSZ i polskie media za to, iż ujawniono fakt napadu na polskiego ambasadora w Tel Avivie.

Konfederację założyli rok temu byli ambasadorowie, by, jak oznajmili, analizować polską politykę zagraniczną. Według 29 byłych dyplomatów „Polska jest chorym człowiekiem Unii”. Konfederacja Ambasadorów krytykuje każde posunięcie polskiej dyplomacji. Teraz zabrała głos krytykując to, iż ujawniono, że w Izraelu doszło do fizycznej napaści na ambasadora marka Magierowskiego. Według Konfederacji sprawa powinna być utajniona, nie przedostać się do mediów. Nie powinien się na ten temat wypowiadać ani premier, ani żaden przedstawiciel rządu.

REKLAMA

Tak uważają byli dyplomaci, którzy wiedzą, że każdy najgłupszy nawet incydent w Polsce urasta do rangi wielkiego wydarzenia omawianego w Izraelu, czy Stanach Zjednoczonych. Że byle zdarzenie służy w Izraelu i USA do podtrzymywania i budowania mitu o polskim antysemityzmie. Że nadal powinniśmy zachowywać pokorną postawę i znosić ataki i kłamstwa na temat Polski.

Oto treść listu Konfederacji Ambasadorów:

„Krajowe media poinformowały o incydencie, którego ofiarą miał się stać ambasador RP w Izraelu Marek Magierowski. Wg dziennikarzy został zaatakowany przez mężczyznę przy wjeździe do budynku przedstawicielstwa w Tel Awiwie. Z opisów wynika, że obywatel izraelski zachował się agresywnie uderzając ręką w karoserię samochodu, a następnie, w reakcji na widok fotografującego zdarzenie ambasadora (!), opluł szybę oficjalnego pojazdu. Swoje oburzenie wyrazili premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda; ambasador Izraela w Warszawie została wezwana do MSZ. Tyle sytuacja.

Historia dyplomacji zna wiele takich, a nawet znacznie gwałtowniejszych zdarzeń. Niemal każdy pracownik dyplomatyczny pracujący za granicą, w tym także wielu ambasadorów, doświadczyło mniej lub bardziej agresywnych zachowań ze strony mieszkańców kraju urzędowania. Wielokrotnie zdarzało się, że agresja wywoływana była wrogością do kraju, który dyplomata reprezentował. Publiczna wiedza o tych przypadkach jest jednak znikoma. Wynika to z pragmatyki nakazującej przedkładanie relacji między dwoma państwami nad osobiste poczucie krzywdy czy urażonej godności dyplomaty.

Owszem, w wewnętrznych raportach przedstawicieli Polski pojawiają się skargi na fizyczną agresję, obrazę i brak uszanowania ze strony miejscowych władz czy obywateli. To zawsze była ciemna karta uprzywilejowanego – jak się powszechnie uważa – życia dyplomatów. Nigdy jednak informacje te nie przedostawały się do publicznej wiadomości, ponieważ zagrażałyby powodzeniu ważniejszych spraw a jednocześnie pokazywały brak profesjonalizmu skarżącego się dyplomaty. Zasada jest prosta: jeśli nie doszło do jawnej przemocy skutkującej uszczerbkiem na zdrowiu poszkodowanego, wypadek stanowi jedynie element wewnętrznej analizy poziomu bezpieczeństwa dyplomatycznego.

Fakt, że incydent w Tel Awiwie został upubliczniony i skomentowany przez najwyższe osobistości w państwie świadczy, że rządzące środowiska polityczne postanowiły zagrać „kartą żydowską” w przededniu wyborów. Podjęto decyzje o podniesieniu incydentu do rangi konfliktu z państwem, które jeszcze niedawno uznawane było za przyjazne, sojusznicze, a nawet strategiczne dla interesów Polski. Kiedy głos zabierają głowa państwa i szef rządu wydarzenie przybiera rozmiary konfliktu międzypaństwowego. W tym cynicznym rozumowaniu polska racja stanu nie ma znaczenia. Bezcenne jest utrzymanie władzy.”

REKLAMA