Skandalem przemilczanym przez media zakończył się tegoroczny festiwal Eurowizji. Tuż przed rozpoczęciem zmagań organizatorzy postanowili zdyskwalifikować jury z Białorusi.
Przypomnijmy, jury wystawiane przez każdy z biorący udział krajów jest brane pod uwagę w kontekście przydzielania punktów poszczególnym zespołom. To właśnie muzycy i eksperci obserwujący finał plus głosy widzów wpływają na fakt, jaki kraj otrzyma punkty za wykonany utwór. W przypadku Białorusi, w finale głosowali wyłącznie widzowie.
Co było powodem dyskwalifikacji? Chodzi o wywiad w lokalnych mediach w trakcie, którego członkowie jury zdradzili na kogo oddali głos w rywalizacji półfinałowej. Oficjalnie jest to zakazane przez organizatorów, a informacje o głosowaniach pojawiają się dopiero po zakończeniu finału i przedstawiane są na oddzielnej konferencji prasowej.
To wbrew zasad Eurowizji, zgodnie z którymi wyniki półfinałów nie zostaną upublicznione do końca finału – wyjaśniają organizatorzy konkursu, który w tym roku odbył sie w Tel Awiwie.
A nasi? Nasi jak zawsze. Zapomnieli, że nie są teraz na Białorusi, ale w Europie! Tam należy przestrzegać zasad i nie ma wyjątków od zasad. Idioci! Wstydźcie się! Myśleli, że tam jak w naszym kraju. Że będzie jak we wszystkich „wyborach”, konkursach i innych głosowaniach w kraju – piszą internauci, komentując decyzję i zachowanie białoruskiego jury.
Przypomnijmy, finał konkursu zwyciężył holenderski piosenkarz Duncan Laurence. Drugie miejsce przypadło Włochom, a trzecie – Rosji. Reprezentantka Białorusi ZENA (Zina Kuprianowicz), która reprezentowała Białoruś piosenką „Like It”, zajęła przedostatnie miejsce.
Źródło: Kresy24.pl / NCzas.com