
„Normalizacja” stosunków Watykanu z ChRL od początku budziła wiele wątpliwości. Dyplomaci Stolicy Apostolskiej pod auspicjami papieża z kontynentu, który wymyślił „teologię wyzwolenia”, przestali rozumieć czym jest komunizm.
Przykładem tego, że Pekin ich ograł podpisując porozumienie o normalizacji, jest oddanie tamtejszych katolików pod nadzór czerwonej władzy i uznanie hierarchów z tzw. Kościoła patriotycznego”, którzy nie są niczym innym jak „pasem transmisyjnym” komunistycznej władzy do katolików.
Świadczy o tym występ biskupa Pekinu ks. Josepha Li Shana podczas oficjalnej wizyty na Katolickim Uniwersytecie w Mediolanie. Towarzyszył mu Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej, kard. Parolin.
Bp Li Shan stwierdził, że duchowieństwo kontrolowane przez Pekin z Chińskiego Katolickiego Stowarzyszenia Patriotycznego i jego schizmatyccy „biskupi” byli zawsze „wiernie jednemu, świętemu, katolickiemu i apostolskiemu Kościołowi ”, a teraz dzięki porozumieniu chińsko-watykańskiemu są wreszcie „w pełnej komunii z papieżem i Kościołem powszechnym”.
Opowiadanie bzdur włoskim studentom trąci grzechem „fałszywego świadectwa”. Kapłanom tego stowarzyszenia bliżej było bowiem do linii KPCh i wytycznych kolejnych plenów. Zamiast o prześladowaniach wiernych, dowiedziano się, że Kościół w Chinach „jest demokratycznie i autonomicznie zarządzany”, a rząd chiński „zgodnie z prawem” tak orientuje religie, aby mogły dostosować się do socjalizmu i zintegrować z rzeczywistością społeczną. By mogły pogłębiać i docenić „wszystkie te elementy [marksistowskiej] doktryny, które promują harmonię społeczną, postęp, zdrową cywilizację”.
W takim kontekście mieści się wg bpa Pekinu „aktywna rola Kościoła katolickiego w budowaniu socjalizmu o chińskich cechach”. Minęły lata i Watykan akceptuje „patriotyczne Kościoły”. Dawni inicjatorzy ruchu „Księży Patriotów” z czasów PRL, jak Cyrankiewicz, Brystygierowa, czy ministrowie ds. wyznać jak Bida, Izydorczyk, Kąkol, Kuberki, Łopatka, przewracają się z zazdrości w grobach.
