Afera u premiera! Morawiecki zakupił działki od parafii po zaniżonej cenie. Dzisiaj są warte majątek, a nie ma ich w oświadczeniu majątkowym

Mateusz Morawiecki/fot. PAP/Hanna Bardo
Mateusz Morawiecki/fot. PAP/Hanna Bardo
REKLAMA

W 2002 r. Mateusz Morawiecki kupił grunty od Kościoła. Za działki warte 4 mln zł zapłacił pięć razy mniej. Dziś wyceniane są sto razy więcej, na ok. 70 mln. Nie ma po nich śladu w oświadczeniu majątkowym szefa rządu PiS. Gdy pytamy o to premiera, przyłapujemy Morawieckich na kłamstwie – pisze „Gazeta Wyborcza”.

„Gazeta Wyborcza” trafiła na ciekawy wątek zakupu przez Morawieckiego działek od jednej z parafii. Jak pisze gazeta, „w tle są oszustwa urzędników, którzy zostali skazani na więzienie, i prywatna zażyłość z kardynałem Gulbinowiczem”.

REKLAMA

Na początku tego tysiąclecia we Wrocławiu szykowano się do wielkich inwestycji. Miasto chciało zaktywizować działki rolne oraz otworzyć drogi szybkiego ruchu. – Kto ma pieniądze i wiedzę o takich działkach, może zarobić krocie na inwestycji – podkreśla GW.

W 1999 roku parafia pw. św. Elżbiety otrzymała od państwa 15 ha działki rolnej na Oporowie. Trzy lata później zostały one zakupione przez Mateusza Morawieckiego, wówczas „świeżo upieczonego członka zarządu BZ WBK”. Sprzedał mu je ks. Sławomir Żarski, proboszcz cywilno-wojskowej parafii pw. św. Elżbiety na wrocławskim Oporowie.

Morawiecki zapłacił „z majątku dorobkowego z żoną Iwoną Morawiecką” 700 tys. zł. To bardzo niska cena. Wartość gruntu wynosiła bowiem 4 mln zł, czyli prawie sześć razy więcej.

Jak się okazało, władze Wrocławia zaplanowały na tych terenach inwestycje. Przez środek działki ma przebiegać trasa szybkiego ruchu. – W archiwum nie ma żadnych dokumentów tej transakcji, a ja nie byłem jeszcze wtedy proboszczem, więc nic o sprawie nie wiem – mówi ks. Janusz Radzik, dzisiejszy proboszcz parafii. Po ukazaniu mu historii sprzedaży „nie krył zdziwienia” i „zastanawia się, czy sprzedanie działki tak tanio nie odbyło się ze szkodą dla parafii”.

Szczegółów transakcji nie znał też Ordynariat Polowy Wojska Polskiego. – W archiwum kurii z roku 2002 nie znaleziono żadnych dokumentów dotyczących sprzedaży nieruchomości rolnej przez Parafię św. Elżbiety we Wrocławiu – odpisuje jego rzecznik ks. Zbigniew Kępa.

Do parafii te 15 ha gruntów trafiło w 1999 r. decyzją ówczesnego wojewody dolnośląskiego Witolda Krochmala (AWS). Był to efekt realizacji ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. W jej myśl dolnośląskie parafie są spadkobiercami parafii niemieckich i mogły się ubiegać o zwrot maksymalnie 15 ha gruntów z zasobów skarbu państwa. Ich dystrybucją zajmowała się ówczesna Agencja Nieruchomości Rolnych – pisze „Wyborcza”.

Ślady transakcji znalazły się w sądowym archiwum „wielkiej gospodarczej afery, jaka wstrząsnęła regionem na początku XXI wieku”. – Urzędnicy przekazujący działki Kościołowi od niektórych duchownych domagali się łapówek. Oprócz zarzutów korupcyjnych prokuratura postawiła im wtedy również zarzuty narażenia skarbu państwa na stratę 32 mln zł, bo parafiom przekazywane były działki zaplanowane pod inwestycje. Tak jak ta kupiona przez późniejszego premiera – czytamy w GW.

Morawiecki był przesłuchiwany w tej sprawie 9 marca 2006 roku w charakterze świadka. – O możliwości nabycia działek na Oporowie dowiedziałem się od księdza kardynała Henryka Gulbinowicza – zeznawał Mateusz Morawiecki. – Moja rodzina od wielu lat dobrze zna księdza kardynała i z tego powodu ja czasami bywam u niego w gościnie. Pod koniec lat 90. głośno było o możliwości nabycia nieruchomości od Kościoła i ja, słysząc te informacje, zapytałem w czasie któregoś spotkania z księdzem kardynałem o takie nabycie – mówił.

Również taką wersję przedstawił ks. proboszcz Żarski mówiąc, że „nawiązanie kontaktu z tym nabywcą [Morawieckim] nastąpiło w czasie spotkań towarzysko-religijnych”.

Kiedy Morawiecki transakcji, był już członkiem zarządu banku BZ WBK (dziś Santander), a kilka miesięcy wcześniej był radnym sejmiku dolnośląskiego z ramienia rządzącej wówczas AWS. Jako radny miał dostęp do planów związanych z inwestycjami miasta i województwa – czytamy.

GW zwraca też uwagę, że o ile Morawiecki miał dowiedzieć się o działkach od kard. Gulbinowicza, o tyle według służb prasowych rządu Iwona Morawiecka, żona premiera, miała dowiedzieć się „od znajomego, który zajmował się pośrednictwem w sprzedaży nieruchomości”.

wyborcza.pl

REKLAMA