Chcieli go bestialsko zagłodzić na śmierć. Sąd nakazał wznowić utrzymywanie go przy życiu

Vincent Lambert z matką/ fot. PAP/EPA
Vincent Lambert z matką/ fot. PAP/EPA
REKLAMA

Paryski sąd apelacyjny nakazał wznowienie mechanicznego odżywiania i nawadniania pozostającego od lat w stanie wegetatywnym Vincenta Lamberta. W poniedziałek odłączony został on od aparatury.

Od wypadku w 2008 roku Lambert przebywa na oddziale opieki paliatywnej szpitala w Reims. Według lekarzy nie ma szans na odzyskanie przytomności. 21 maja prawnik rodziców Lamberta poinformował o wznowieniu czynności podtrzymujących mężczyznę przy życiu.

REKLAMA

Za wstrzymaniem zabiegów podtrzymujących go przy życiu występuje żona Lamberta. Jego rodzice natomiast nie zgadzają się na to i we wszystkich możliwych instancjach krajowych i ponadnarodowych kontynuują walkę o utrzymanie syna przy życiu.

O zaprzestaniu zabiegów podtrzymujących mężczyznę przy życiu po raz pierwszy zdecydowano w kwietniu 2013 r. Regionalny sąd administracyjny uznał jednak, że nie zawiadomiono o tym rodziców, opieka musi być więc przywrócona. Zrealizowano to po zapadnięciu wyroku, przerwa trwała miesiąc.

Tym razem paryski sąd apelacyjny w poniedziałek przychylił się do wezwania Komitetu Praw Osób Niepełnosprawnych ONZ, które uznawano do tej pory za niewiążące. W uzasadnieniu sąd stwierdził, że ponieważ Francja podpisała Konwencję Praw Osób Niepełnosprawnych, która jest traktatem międzynarodowym, kraj musi się liczyć z opinią Komitetu. Nakazał też wznowienie opieki nad pacjentem w oczekiwaniu na merytoryczne uzasadnienie tej opinii, co ma potrwać pół roku.

Według sądu apelacyjnego państwo francuskie naruszyło prawo do życia, które jest jednym z podstawowych praw. Opinia ta jest sprzeczna z wcześniejszym orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który nie dopatrzył się takiego naruszenia. Z tego powodu decyzję paryskich sędziów obserwatorzy uznali za „zaskakującą i niespodziewaną”.

Przyjęto ją okrzykami „zwyciężyliśmy”, wznoszonymi przez grupę zwolenników podtrzymywania życia, którzy zorganizowali „biały marsz” na paryskich Polach Elizejskich. Byli wśród nich adwokaci rodziców Vincenta, którzy nie ukrywali satysfakcji. Jeden z nich, mecenas Jean Paillot, nazwał nakaz sądu „nadzwyczajnym zwycięstwem”.

Natomiast według bratanka Vincenta Lamberta, Francois, ta „bardzo polityczna decyzja” jest przejawem „czystego sadyzmu”. Wyraził on nadzieję, że szpital lub państwo odwołają się od wyroku w Sądzie Kasacyjnym. Rozpatrzenie takiego odwołania zajmie wiele miesięcy, a nawet kilka lat – uprzedzają prawnicy.

„Ta decyzja spowoduje niesamowitą debatę prawna, ma się wrażenie, że rozpoczęła się wojna między sądami karnymi a administracyjnymi” – twierdzi Nicolas Hervieu, specjalista od sądownictwa międzynarodowego.

We Francji zakazana jest zarówno eutanazja, jak i pomoc w samobójstwie. Zwolennicy utrzymywania Lamberta przy życiu podkreślają, że nie jest wobec niego stosowana „uporczywa terapia”, a wstrzymanie zabiegów nazywają „utajoną eutanazją”.

Sprawa Vincenta Lamberta nie ma dobrego rozwiązania – podkreśla wybitny polski kardiolog pracujący w Paryżu. Jego zdaniem, pacjent ten nie ma żadnych szans na wyzdrowienie i od dawna już nic nie czuje, ale – jak ocenia – „zagłodzenie go ma w sobie coś okrutnego”.

Źródło: PAP

REKLAMA