
We wtorek główne media w Polsce rozpisywały się o „największym koszmarze” Jarosława Kaczyńskiego. Ma nim być prawicowa alternatywa dla wyborców zawiedzionych PiS-em, czyli Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy.
Konfederacja w sondażach stale przekracza próg wyborczy, notując obecnie poparcia na poziomie od 5,5 do 8 procent – nie ma więc mowy o zmarnowanym głosie. To, że Koalicja Propolska próg wyborczy jest już pewne, pytanie ile zdobędzie mandatów.
To powoduje ból głowy Jarosława Kaczyńskiego. Badania pokazują bowiem, że Konfederacja rośnie głównie kosztem PiS, a jak wskazują sondaże w nadchodzących wyborach każdy głos może mieć znaczenie – różnica między Koalicją Europejską i partią rządzącą jest minimalna.
W ostatnim czasie środowisko Prawa i Sprawiedliwości robi wszystko, by zniechęcić potencjalnych wyborców do Konfederacji. Padały już absurdalne słowa o „ruskiej agenturze” w Konfederacji, były artykuły o sprzyjaniu „totalnej opozycji”.
Nawet były minister Antoni Macierewicz zaapelował do Stanisława Michalkiewicza i Grzegorza Brauna, by nie nagłaśniali sprawy ustawy 447. Z kolei aktualny minister Joachim Brudziński stwierdził, że głos na Konfederację miałby być z jakiegoś powodu zmarnowany.
Nic dziwnego, osoba ze sztabu Konfederacji mówi, że według badań koalicja może odebrać nawet 4 punkty procentowe Prawu i Sprawiedliwości. Jednocześnie wyborcy Prawa i Sprawiedliwości mają negatywne zapatrywania na Konfederację i na odwrót.
Aż 68 procent wyborców PiS-u ma negatywne zdanie o Konfederacji, w drugą stronę 70 procent wyborców Konfederacji nieprzychylnie patrzy na PiS. Z kolei wyborcy PiS-u pozytywnie oceniają Kukiz’15, na który przychylnie patrzy 46 procent.
To może oznaczać poważny ból głowy po jesiennych wyborach do Sejmu. Obecne badania wskazują, że PiS-owi prawie na pewno nie uda się uzyskać ponownie samodzielnej większości. Przekraczająca próg Konfederacja, przy nie uzyskaniu 5 proc. przez Kukiz’15, może oznaczać konieczność wejścia przez Kaczyńskiego w koalicję z prawicą.