Poseł PiS przyznał, że PiS wprowadził do Polski imigrantów z Indii i Nepalu. „Nie widzę kłopotu, jeśli jest to legalne”. Padło też pytanie o aborcję

Imigranci w Warszawie oraz Jarosław Kaczyński. / foto: Twitter/PAP
Imigranci w Warszawie oraz Jarosław Kaczyński. / foto: Twitter/PAP
REKLAMA

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Krajewski przyznał, że nie widzi nic złego w masowej migracji, o ile jest ona legalna. Podczas spotkania na warszawskiej Białołęce parlamentarzysta tłumaczył się także z głosowania za projektem rozszerzającym możliwość zabijania dzieci nienarodzonych i odrzucenia projektu Stop Aborcji.

Parlamentarzysta z ramienia Prawa i Sprawiedliwości 1 kwietnia zorganizował otwarte spotkanie w sali parafialnej przy kościele św. Szczepana w Warszawie. Proboszcz parafii zaznaczył, że wyraził zgodę na to spotkanie, ponieważ poseł miał poruszać tematy istotne dla mieszkańców warszawskiej Białołęki.

REKLAMA

Kiedy przyszła pora na pytania z sali, nasz dziennikarz Dominik Cwikła zapytał posła o hasło PiS „stop nielegalnej imigracji” oraz o wspomniane przez niego 7-8 tys. imigrantów, których sprowadzić do Polski chciała Platforma Obywatelska. Z danych Eurostatu wynika jednak, że tylko w 2017 roku pozwolenie na zamieszkanie w naszym kraju dostało ponad 683 tys. osób spoza Unii Europejskiej.

Nie jest prawdą, że rząd polski ściąga obcokrajowców. Jest inna sprawa. W ubiegłym roku około 600 tys. obcokrajowców zapłaciło składki za ubezpieczenia społeczne od ZUS. To pokazuje, że te osoby pracowały legalnie, zostały od nich odprowadzone składki, z czego około 440 tys. to byli obywatele Ukrainy, którzy przyjeżdżają do nas i płacą składki, legalnie pracują. I nie ma tu większych problemów tego typu, że te osoby się nie asymilują – stwierdził Krajewski.

Pojedyncze przypadki były, są mi znane przypadki, gdzie jeden obywatel Ukrainy, który spalił polską flagę i chciał się pokazać w Internecie, że on zrobił coś takiego. To jest oczywiste, że taka osoba, która przyjechała tutaj na studia… no to zostało teraz przerwane, osoba została z tej uczelni… wydalona – dodał.

Parlamentarzysta podkreślał, że „Ukraińcom zależy, by w Polsce pracować”. – I chyba lepiej, jeśli jest to legalne zatrudnienie, niż nielegalne, tu się zgodzimy. I jeśli chodzi o kwestię osób nie z Ukrainy tylko z innych państw, to np. są obywatele Nepalu, Indii (…). Oczywiście są to osoby, które mają prawo, jeżeli przyjechały do Niemiec i Niemcy są ich pierwszym państwem pobytu, to pamiętajmy o tym, że mamy strefę Schengen. Jeśli ktoś legalnie przebywa w Niemczech, to tak samo może przyjechać do Polski i np. podjąć pracę – mówił.

Zagrożenie ze strony obcokrajowców czy grup przestępczych, które prowadzą działalność w całej Europie jest naprawdę monitorowana zarówno ze strony policji jak i służb specjalnych. I to, że jest na szczęście brak konkretnych incydentów, które miałyby podłoże kryminalne, terrorystyczne czy narodowościowe, czy nawet by napadnięci zostali obywatele Polski przez osoby innej narodowości, jest to minimalny odsetek, co jest – tak myślę – dobrą informacją, że nie ma problemu na rynku pracy. Jak mówiłem, sytuacja na rynku pracy jest bardzo dobra – stwierdził.

Nie ma czegoś takiego, że – zawsze to podkreślam – zdecydowaliśmy się na zaproszenie nielegalnych imigrantów do Europy. Bo te osoby przebywają m.in. w Niemczech, we Włoszech i Grecji. Ale nie ma czegoś takiego, że te osoby byłyby przymusowo przywiezione do Polski. Taki pomysł miała PO. Więc trzeba oddzielić pewne mity, które są rozpowszechniane w Internecie – przekonywał.

Nie widzę kłopotu jeśli jest to monitorowane i te osoby zdecydują się na legalność pobytu i legalne zatrudnienie – ocenił Krajewski.

Nasz dziennikarz zapytał również o obiecaną przez PiS ochronę życia. – Na chwilę obecną jeden wniosek został odrzucony – pamiętam, że pan poseł również głosował za odrzuceniem – drugi jest od 16 miesięcy mrożony w Sejmie, z czego w podkomisji jest od prawie roku. Średnio w podkomisjach projekty znajdują się kilka tygodni. Czy zostanie w końcu to ruszone, czy dalej będzie legalne mordowanie dzieci w Polsce? – pytał Dominik Cwikła.

Nie ma czegoś takiego, jak zamrożenie tego projektu – twierdził Krajewski. – Nie jestem członkiem tej podkomisji, więc ciężko mi powiedzieć, jak jest planowany harmonogram dalszych prac – dodał.

Poseł PiS nie pamiętał, że głosował przeciwko inicjatywie obywatelskiej Stop Aborcji, zainicjowanej przez Fundację Pro – Prawo do Życia. Wówczas należała jeszcze do niej Kaja Godek, obecnie liderka mazowieckiej listy Konfederacji Korwin Braun Liroy Narodowcy. Tłumaczył się natomiast z poparcia w I czytaniu projektu rozszerzającego możliwość zabijania dzieci nienarodzonych. – Byłem zwolennikiem dotrzymania słowa, które dawałem również Państwu w 2015 roku, że projekty obywatelskie, które będą trafiały do Sejmu – mimo tego, że się z czymś nie zgadzam – to chcę, żeby komisja sejmowa rozpatrzyła dany projekt. I były takie głosowania, czy odrzucić projekt przed pójściem do komisji, czyli sprawa pierwszego czytania – mówił.

– Nawet jak były skrajne projekty, to ja należałem do tych, którzy wraz z Jarosławem Kaczyńskim (…) głosowaliśmy, żeby dotrzymać słowa. Oczywiście, rozumiemy, że zgodnie z sumieniem część osób głosowała za odrzuceniem tego projektu liberalizacji prawa (aborcyjnego – przyp. red.). Nie znaczy to, że ja to poparłem, że ja się identyfikuję z panią Nowacką – tłumaczył.

„Gdy sprostowano ponownie, że chodzi o głosowanie za odrzuceniem Stop Aborcji w październiku 2016 roku, poseł Krajewski powiedział, że «nie wiem, o którym pan mówi głosowaniu»”– relacjonował Cwikła.

„Dopiero w rozmowie po oficjalnym spotkaniu «przypomniał» sobie, że faktycznie, zagłosował przeciwko projektowi wprowadzającemu pełną ochronę życia. Tłumaczył to błędną i niemającą poparcia w naukach politycznych tzw. teorią wahadła i że poprze wprowadzenie ochrony życia, gdy PiS będzie miał większość konstytucyjną. A to przypuszczam, że nigdy już nie nastąpi” – dodał dziennikarz.

Źródło: kontrrewolucja.net

REKLAMA