Brytyjski dziennik: „Zwycięstwo Partii Brexit będzie jak cios. Obnaży unijne sprzeczności i słabości”

Lider Brexit Party, Nigel Farage fot. PAP/EPA WILL OLIVER
Lider Brexit Party, Nigel Farage fot. PAP/EPA WILL OLIVER
REKLAMA

Dziennik „The Telegraph” opisuje fenomen Partii Brexit i potencjalne skutki jej ewentualnego zwycięstwa w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Według autora – Hugha Bennetta, eurokraci otrzymają potężny cios w twarz i jeszcze bardziej popadną w sprzeczności i zakłamanie. 

„Do tych wyborów miało nie dojść (brytyjskich do Parlamentu Europejskiego przyp. red.), ta partia miała nie istnieć, ten powrót miał nie nastąpić” – rozpoczyna swój artykuł Bennett opisując fenomen założonej kilka tygodni wcześniej przez Farage’a Partii Brexit, która najprawdopodobniej w eurowyborach odniosła na Wyspach miażdżące zwycięstwo. Wiele wskazuje na to, iż Brexit może być największą narodową reprezentacją w Strasburgu – liczącą nawet więcej posłów niż niemiecka CDU/CSU.

REKLAMA

Z jednej strony to będzie policzek dla elit euroelit jak nadęty Guy Verhofstadt i bezczelny poplecznik UK Change (nowa partia zwolenników pozostania w Unii. Jej kandydatem był Wincenty Rostowski, którego Tusk, łamiąc przepisy, wspierał – przyp. re.), czy Manfred Weber, arogancki kandydat, by zastąpić Jean-Claude Junckera” – pisze autor.

Z drugiej zaś strony nad zwolennikami federalizacji Europy i Brukselą będzie wisiał cień Brexitu właśnie wtedy, gdy będą snuli swe marzenia o dalszej integracji nie zauważając nawet na to, że Unia traci swego drugiego najpotężniejszego członka.

Dziennikarz „The Telegraph” uważa, że Brexit będzie miała nie tylko znacznie większą reprezentację niż poprzednia partia Farage’a – UKIP, ale też znacznie bardziej kompetentną. Jak jednak sądzi nie należy mieć złudzeń, iż ta silna reprezentacja bardzo pobudzi kogoś do zmieniania kształtu Unii. Ta bowiem jest tak zaprojektowana, by Parlament Europejski służył tylko za atrapę demokracji, a prawdziwą władzę mają sprawować bezimienni technokraci w Komisji i sędziowie aktywiści z Trybunału Sprawiedliwości. Silna reprezentacja Brexitu może więc nie mieć dostatecznej mocy, by nadać Unii nowy kierunek.

„Federalistyczna elita, która uważa, że takie błahe niedogodności jak demokratyczne głosy nie powinny mieć wpływu na ich projekt, będzie kontynuował swe działania” – pisze Bennett. Jak zauważa, to tylko dostarczy kolejnych argumentów za tym, by Wielka Brytania opuściła Unię.

Według publicysty sukces Brexitu, także w wyborach krajowych może zaostrzyć kurs eurokratów, którzy „zbyt wiele lat siedzą w Brukseli na swoich fundowanych przez podatników kolacyjkach” i prowadzić Unię do jeszcze większych wewnętrznych sprzeczności. Będą starali się jeszcze bardziej pozbawić wpływów Parlament Europejski, głosić różnorodność nigdy jej nie wprowadzając i przeprowadzać wybory, które nie będą miały żadnego znaczenia.

Jednocześnie wskazuje, że może to zakończyć się tak jak dla Theresy May, której sprzeczne działania utwierdzały ich w poczuciu bezkarności. „Dla Partii Brexit zwycięstwo może oznaczać nie tylko wymierzenie zwykłego policzka (eurokratom – przyp. red), ale takiego, który ich naprawdę zaboli” – pointuje Bennett.

REKLAMA