Cisza wyborcza trwa w Polsce od północy z piątku na sobotę. Oznacza to, że nie można prowadzić agitacji wyborczej, również w internecie. Za nic przepisy prawa ma jednak Krystyna Janda, która trzykrotnie uderzyła w Konfederację KORWiN Braun Liroy Narodowcy.
Aktorka często angażuje się w polityczne happeningi i chętnie korzysta z mediów społecznościowych. Za ich pośrednictwem w sobotę rano zamieściła dwa posty o negatywnym wydźwięku w kontekście Konfederacji.
W pierwszym udostępniła post ze zmontowanym filmem z wypowiedziami Roberta Winnickiego, w którym to polityk mówi między innymi o szkodliwych działaniach Unii Europejskiej.
„Brunatna zaraza, naziolstwo, kibolstwo, skrajne prawackie popłuczyny zjednoczyły się pod nazwą Konfederacja. To wstyd i hańba dla Polski. Zbieranina złych ludzi, homofobów, narodowców, antyszczepionkowców, sekciarzy z OrdoIuris, faszystów, antysemitów itd” – takim językiem miłości posłużono się w komentarzu. Janda ochoczo go udostępniła.
Kilka chwil później udostępniła artykuł z Krytyki Politycznej, w którym to insynuuje się, że głos oddany na polską prawicę, to w rzeczywistości głos oddany na Putina. Jest jasne, że artykuł ten jest agitacją przeciwko konkretnej partii politycznej.
Zaatakowała również Janusza Korwin-Mikkego. Podzieliła się z internautami grafiką, którą opatrzyła komentarzem: „Jak długo jeszcze takie indywiduum będzie trwało?”
Regulamin ciszy wyborczej w kontekście internetu jasno precyzuje: „Zakazane jest także udostępnianie zdjęć, faktów czy dokumentów, które mogłyby być sugestywne dla innych i wpływać na wynik głosowania.”
Złamanie powyższego zakazu traktowane jest jako wykroczenie zagrożone karą grzywny do 5000 złotych. Tylko czy ktokolwiek się tym zajmie? Czy jest to po prostu „martwy” przepis? Cisza wyborcza powinna zostać zniszczona, a dopóki obowiązuje wszyscy muszą być równi wobec prawa.
