
„Oda do radości” przeszła długą historię. Perypetiom obecnego „hymnu” UE poświęcił nawet książkę mieszkający we Francji, argentyński socjolog Esteban Buch. Nosi ona tytuł „Dziewiąta Beethovena: historia polityczna” (wydawnictwo Gallimard).
Jeszcze w XIX wieku Beethoven i jego Oda byli postrzegani jako symbole wolności i emancypacji, a utwór nazywano „Masońskim Hymnem Europy”, ze względu na zbieżność ówczesnych celów wolnomularzy i ideę „braterstwa”.
W wieku XX utwór jest adoptowany przez różne ideologie. Gra się go Związku Sowieckim (zbieżność z ideami komunistycznej utopii), dla Amerykanów jest to symbol wolności indywidualnej i liberalizmu. W Europie utwór Beethovena pałęta się jako ilustracja ideałów Ligi Narodów.
Austriak Richard Coudenhove-Kalergi, który tworzy koncepcję „Paneuropy”, chce uznać „Odę” za jej hymn. Popiera go francuski prezydent Aristide Briand. W Niemczech Hitlera Beethoven nie dorównał Wagnerowi, ale IX Symfonia to jeden z utworów najczęściej granych w Niemczech w latach 1939–1945.
Propozycja przyjęcia Ody do radości jako hymnu Europy wyszła od Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w 1971 roku. Poproszono jednocześnie Herberta von Karajana o aranżację tego dzieła Beethovena. W 1986 roku „hymn Europy” przyjęła także jako własny również Wspólnota Europejska, a wraz z powstaniem Unii Europejskiej w 1993 roku, stał się on również jej „hymnem”.
Przerobiona przez Karajana wersja daje mu współautorstwo tego „hymnu”. Jeszcze dzisiaj spadkobiercy austriackiego kompozytora otrzymują tantiemy za każde wykonanie IX Symfonii. I tu pojawia się kolejny problem…
Chodzi o przeszłość Herberta von Karajana. Od 1935 do 1945 roku muzyk był członkiem NSDAP. Przed sądami denazyfikacyjnymi powoływał się na oportunizm, ale w rzeczywistości zgłosił akces do narodowych socjalistów Hitlera już 8 kwietnia 1933 r. w Salzburgu.
„Oda do radości” po wojnie miała też być hymnem narodowym Niemiec. Pomimo protestów ze strony instytucji europejskich „rasistowski” rząd Rodezji (dzisiaj Zimbabwe) też wykorzystywał „Odę do radości” jako swój hymn narodowy w latach 1974–1980.
Dzisiaj utwór zdaje się powracać do swoich masońskich korzeni. Kiedy Emmmanuel Macron przejmował urząd prezydenta na tle piramidy w Luwrze, w pełnej masońskich symboli aranżacji, też zagrano mu właśnie… Odę.
źródło: „Le Figaro”/E. Bach