
Ponad 10-godzinne kolejki do stacji paliwowych stały się kolejną plagą Wenezuelczyków. Przypomnijmy, że ten kraj ma ropy pod dostatkiem. Jeszcze raz potwierdza się, że gdyby komuniści rządzili na Saharze, to i tam zabrakłoby nawet piasku.
„Niedobory” paliwa to oczywisty rezultat „boliwariańskiego socjalizmu” fundowanego od lat Wenezuelczykom. Rząd ma jednak inne wytłumaczenie. Wszystkiemu winni są… Amerykanie, bo wprowadzili wobec Caracas sankcje.
Paliwa brakuje w coraz większej ilości regionów. Kolejki rosną, benzynę się racjonuje. Stacje sprzedają po kilka litrów. Sytuację pogarsza zapotrzebowanie na paliwo także do generatorów, które są coraz częściej używane z powodu braku dostaw prądu.
Tymczasem ropa naftowa to 96% dochodów Wenezueli. Zdekapitalizowane rafinerie jednak nie produkują benzyny i trzeba ją kupować z… zagranicy. I w tym miejscu rzeczywiście pojawia się embargo amerykańskie.