Po wyborach spadają maski – żadnych ustawowych zabezpieczeń Polski przed roszczeniami nie będzie. Marek Suski, niczym Maks Kolonko, mówi „jak jest”

Marek Suski/fot. PAP/Piotr Polak
Marek Suski/fot. PAP/Piotr Polak
REKLAMA

„Komisarz” polityczny PiS w gabinecie premiera Marek Suski wyjawia, że jego zdaniem nie są potrzebne żadne rozwiązania ustawowe ws. odszkodowań wojennych. Wraca też „stara śpiewka”, że „ustawy innych krajów w Polsce nie obowiązują”.

Tymczasem wystarczy tylko przypomnieć rejteradę rządu i zmienianie ustawy o IPN, bo nie o o zagraniczne ustawy tu idzie, ale o zabezpieczenie przed potężnym naciskiem potężnego lobby. Wato się zastanowić, czy te deklaracje ministra Susiekigo mają związek z wizytą Prezydenta RP w Waszyngtonie?

REKLAMA

Szef gabinetu politycznego premiera został zapytany w Radiu Plus o stan przygotowań rządowej ustawy, która miałaby uchronić Polskę przed wypłatą jakichkolwiek odszkodowań wojennych. Tego domagały się środowiska patriotyczne i taka była zapowiedź premiera Mateusza Morawieckiego.

Zmiany w prawie miały być odpowiedzią na amerykańską ustawę o „sprawiedliwości dla ofiar, którym nie zadośćuczyniono” (Justice for Uncompensated Survivors Today — JUST Act, tzw. ustawa 447).

Okazuje się, że żadnych ustaw zabezpieczających nie będzie. Minister Suski oświadczył, że „analizy prawne wskazują na to, że nie ma najmniejszych podstaw (do wypłacania odszkodowań wojennych). Stany Zjednoczone też powiedziały, że to jest ustawa (447), która ma służyć celom informacyjnym, a nie jakimkolwiek celom roszczeniowym”.

Rozczula zwłaszcza wiara ministra Suskiego w deklaracje pani ambasador Mosbacher. „Wydaje się, że nie są potrzebne żadne rozwiązania (ustawowe), bo ustawy innych krajów w Polsce nie obowiązują” – udowodnił sobie dodatkowo minister.

Wybory się skończyły, więc już można coś nie coś ujawnić. Marek Suski ujawnił, że „były poważne konsultacje prawne”. Ale wynikło z nich, że „chyba nie ma takiej potrzeby”. W tym przypadku owo „chyba”, chyba robi znaczną różnicę.

Minister podzielił się też osobistymi przemyśleniami: „Nie widzę zresztą jakiejś ekspansji. Ambasador USA powiedziała, że to nie jest jakakolwiek próba wysuwania roszczeń wobec Polski”. Jak na polityka wyjątkowo mało asertywny ten Marek Suski i w dodatku taki łatwowierny.

Prze wyborami deklaracje o tym, że ustawa 447 nie jest groźna dla Polski składali ambasador USA, Prezes PiS, Premier („nigdy się nie zgodzimy na jakiekolwiek wypłaty (…) Znajdziemy odpowiednie formuły prawne i tak długo, jak będziemy odpowiadali za życie polityczne, to te regulacje, legislacja, którą my wdrożymy, nie będzie na pewno odpowiedzią na jakiekolwiek roszczenia z jakiejkolwiek strony. Nie pozwolimy na to”).

Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk poinformował później, że szczegóły zapowiadanych przez premiera zmian w prawie, które mają uchronić Polskę przed wypłatą jakichkolwiek odszkodowań wojennych, zostaną przedstawione na rozpoczynającym się w połowie maja posiedzeniu Sejmu.

Teraz wystąpił Suski i wszystko to zanegował. Albo ten minister jest jakimś szkodnikiem albo po zakończonych wyborach politycy PiS po prostu pokazują, że oszukiwali ludzi w celu odebrania głosów m.in. Konfederacji, która tą sprawę stawiała dość jasno. Teraz albo Suski po dymisji wraca do swojego Radomia, albo narracja PiS wali się w gruzy i niewiarygodny okazuje się premier i rząd.

Źródło: PAP

REKLAMA