
Od kilku lat polskie metropolie idą z „duchem czasu” i zaprzestają oficjalnego, miejskiego pokazu fajerwerków podczas sylwestra, argumentując to dbaniem o komfort zwierząt. Do tych miast zalicza się również Kraków, który… nie ma jednak problemu, by huczny pokaz zorganizować w innym terminie.
Z okazji Dnia Dziecka w Krakowie odbyło się, jak co roku, wielkie smocze widowisko w zakolu Wisły. Zgromadzona publiczność mogła podziwiać paradę latających i pływających smoków. Całą imprezę zwieńczył… pokaz fajerwerków.
I nie byłoby w tym oczywiście nic dziwnego ani złego, gdyby władze miasta Krakowa zachowały choć odrobinę przyzwoitości i konsekwencji. Tymczasem podczas sylwestra tych fajerwerków zakazują, a podczas Dnia Dziecka – nie.
Co roku w grudniu lewicowe organizacje podnoszą raban i domagają się sylwestra bez fajerwerków i petard. Argumentują to cierpieniem zwierząt, które źle znoszą huk petard i sztucznych ogni.
Kiedy temat jest głośny, modny, a o cierpieniach zwierząt wypowiadają się mądre głowy, Kraków ochoczo idzie z „duchem czasu” i „postępem”, przyłącza się do apeli i rezygnuje z pokazu sztucznych ogni, zrywając z tradycją hucznego witania Nowego Roku.
Kiedy jednak w dyskursie publicznym prym wiodą inne tematy, a zwolennicy zakazu fajerwerków zajmują się czymś innym (albo niczym), miasto Kraków nie ma problemów, by zorganizować huczny, głośny pokaz.
📷 by Tomasz Mardyła#kraków #krakow #poland #wawel #wawelcastle #cracow #polska #architecture #malopolska #krakowlove #wisła #paradasmoków #fajerwerki #ogniesztuczne #smok pic.twitter.com/Q6DTNZDp8i
— Czerwony Kapturek® (@Lamia1oo) June 2, 2019
Himalaje hipokryzji to mało powiedziane. Albo w prawo, albo w lewo. Jeśli Kraków chce być taki nowoczesny i postępowy, niech nie organizuje pokazów wcale. Jeśli jednak urzędnikom odpowiedzialnym za imprezę nie przeszkadzają fajerwerki w czerwcu, to dlaczego przeszkadzają w grudniu?
Lewicowa logika w pełnej krasie. Zimą psy bardziej boją się petard?!