Śmiertelnie chory mężczyzna dał się zamrozić. Liczy na „zmartwychwstanie”, kiedy wyleczenie będzie możliwe

Olgierd Łukaszewicz i Jerzy Stuhr w
Olgierd Łukaszewicz i Jerzy Stuhr w "Seksmisji". / foto: Materiały prasowe
REKLAMA

Krioprezerwacja to zamrażanie komórek lub tkanek zwykle w temperaturze -196° C. Na świecie zamrożono dotąd także ciała około 200 ludzi, którzy wierzyli, że w przyszłości technika i postęp zapewnią im zmartwychwstanie.

W tak niskiej temperaturze zatrzymuje się wszelka aktywność biologiczna, łącznie z biochemicznymi reakcjami prowadzącymi do śmierci komórkowej. Jednakże bez użycia mieszanin witryfikujących, przechowywane komórki ulegają uszkodzeniom związanym z niską temperaturą lub ponownym ogrzaniem do temperatury pokojowej.

REKLAMA

Recz jest więc dość kosztowna i wzbudza problemy natury etycznej. Jednak np. w Kalifornii dopuszczono taką możliwość w 2016. Koszt takiej procedury i następnie przechowania ciała do czasu gdy możliwe będzie odmrożenie i skuteczna terapia to 200 tys. $. Sam mózg można zamrozić już za 80 tys. $, chociaż jeśli ktoś się na to decyduje, to jego mózg nie jest chyba tyle wart.

We wspomnianej Kalifornii zgłosił się ostatnio oficjalny klient do takiego zabiegu zamrożeni&a „na żywca”, który cierpiał na nieuleczalną chorobę. Ma nadzieję, że kiedy go rozmrożą, to postęp zapewni mu możliwość wyleczenia.

Trochę to jednak przypomina mimo wszystko eutanazję, za którą w dodatku trzeba słono zapłacić. Na razie zamrażanie sprawdza się w scenariuszach filmowych lub „kawałach”, w których rosyjscy przywódcy po przywróceniu do życia cieszyli się, że „komunizm panuje w USA”, a prezydenci tego kraju podtykali im gazety z nagłówkami o treści: „na granicy polsko-chińskiej panuje spokój”…

REKLAMA