Cyganie opanowują francuskie ziemie! Władze są kompletnie bezradne

Tabor na polu rolnika Fot. Twitter (VA)
REKLAMA

„Ludzie wędrowni” to na ogół cygański tabor, w którym dawne barakowozy zastąpiły luksusowe przyczepy campingowe i karawaning. Takim terminem „podróżników” określa się ich we Francji.

Teoretycznie każda francuska gmina powinna wydzielać tereny, na których mogą się oni zatrzymywać. Francuscy Romowie kierują się jednak często własną wygodą i estetyką i rozbijają na wiele tygodni obozy np. na terenach prywatnych, na ziemi rolników, obszarach przemysłowych lub handlowych.

REKLAMA

Taki przypadek miał ostatnio miejsce w departamencie Rodanu. Tabor zajmuje tam od wielu tygodni ziemię rolnika, a ten okazuje się wobec tego zajazdu bezradny. Miejscowy Ratusz bezradnie rozkładał ręce, bo nie ma środków do interwencji. Władza nie szuka konfliktu z Cyganami, poza wyjątkowymi historiami.

Bywało i tak, że tabor rozbił się np. na wiejskim stadionie. Wtedy doszło do mediacji i eksmisji, bo jeszcze trwały… rozgrywki.

Jednak rodzina Devron, właścicieli pól w gminie Genas, niedaleko Lyonu, boryka się z takim powtarzającym się problemem już od lat. W tym roku 12 maja na ich polu wyrosło miasteczko 180 przyczep kempingowych. Po tygodniu karawana wyjechała, rolnicy wysprzątali śmieci, ale zaraz w to samo miejsce przybyło 50 nowych przyczep.

Ten drugi najazd spowodował, że rodzina Devron złożyła oficjalną skargę na naruszenie swojej własności i zażądała eksmisji „ludzi wędrownych” oraz ukarania ich grzywną 500 euro od każdej przyczepy, co miałoby walor odstraszający.

Władze nie podjęły jednak żadnych działań przez kolejne dni. Mer gminy Genas twierdzi, że nie ma środków do eksmisji Cyganów. Decyzję musi poza tym wydać prefektura, a ta milczy. Sytuacje takie w niektórych miejscach powtarzają się nawet przez dziesięciolecia i „jadą wozy kolorowe taborami”, ale… przez cudze pole.

Poniżej taki obóz w pobliżu lotniska w Nantes:

REKLAMA