Choć Amerykanie usilnie staraj przedstawić światu jako obrońcy Ukrainy, to jednak prawda jest zupełnie inna. Siergiej Ławrow, szef MSZ Rosji zdradził, że w 2014 roku ówczesny sekretarz stanu USA John Kerry proponował Rosji przeprowadzenie na Krymie drugiego referendum i przyznawał, że pierwsze odzwierciedlało wolę mieszkańców.
Nie ujawnię wielkiego sekretu; w kwietniu 2014 roku sekretarz stanu USA John Kerry mówił mi: wszystko jest jasne, wszystko odbyło się tak, jak chcieli ludzie na Krymie. Jednak dla porządku przeprowadźcie jeszcze jedno referendum – mówił Ławrow w rozmowie z dziennikiem „RBK”.
Rosyjski urzędnik miał wówczas stwierdzić, że skoro wszystko jest jasne i Amerykanie uznają wynik pierwszego referendum, to nie ma potrzeby organizacji drugiego, takiego samego.
To nie pierwszy taki przypadek czystej hipokryzji w amerykańskiej polityce zagranicznej. Przypomnijmy, iż od kilku lat, politycy wysyłani na Ukrainę przez Donalda Trumpa przedstawiali bardzo stanowcze stanowisko dotyczące agresji na Krymie oraz regionach Donbasu i Ługańska. Urzędnicy z Waszyngtonu wielokrotnie nawoływali polityków europejskich krajów, aby te nakładały bardzo dotkliwe sankcje na Rosję, właśnie w związku z aneksją półwyspu krymskiego.
W oficjalnym przekazie Departamentu Stanu USA czytaliśmy m.in., że obywatele – musieli głosować pod czujną obserwacją dobrze uzbrojonych wojsk rosyjskich
Referendum na Krymie odbyło się w marcu 2014 roku, gdy na półwyspie – będącym terytorium Ukrainy – Rosja przeprowadziła operację z udziałem swych żołnierzy w celu przejęcia nad nim kontroli militarnej. Ukraina nie uznała wyników głosowania; jej ustawodawstwo nie przewidywało możliwości takiego plebiscytu.
Źródło: PAP / NCzas.com