Szalony pomysł! Prezydent Gabonu założył winnicę na cmentarzysku

Opuszczony cmentarz. Obrazek ilustracyjny. Foto: pixabay
Opuszczony cmentarz. Obrazek ilustracyjny. Foto: pixabay
REKLAMA

Projekt założenia winnic w Gabonie narodził się w 2005 roku. Nieżyjący już prezydent kraju Omar Bongo Ondimba namówił do wspólnej inwestycji pochodzącego z Tahiti biznesmena Dominique’a Auroya. Winnica powstała na płaskowyżu Bateke na południowym wschodzie Gabonu.

Był to od początku pomysł niezbyt mądry. Nie ten klimat, nie ta przyroda, ale winnica próbuje jakoś przeżyć. Przy temperaturach nie niższych niż 24 stopnie, wilgotności powietrza około 90% i niezbyt odpowiedniej ziemi. Brakuje zim, w czasie których winorośl odpoczywa. Brakuje też wody w porze suchej. Winorośl do tego klimatu znaleziono dopiero na francuskiej Polinezji.

REKLAMA

Są tu inne, nieznane gdzie indziej zagrożenia. Kiedy czarne winogrona osiągają dojrzałość, pracownicy muszą przez całą noc z latarkami i strzelbami ochraniać zbiory, na które apetyt mają przede wszystkim małpy, ale też inne dzikie zwierzęta i ludzie.

Praca w winnicy nie jest specjalnie zmechanizowana, bo do maszyn brakuje serwisu i części trzeba za każdym razem sprowadzać z Francji. Ta jedyna winnica w całej Afryce Środkowej jednak jakoś trwa. Z 4 ha udało się wyprodukować w ub. roku zaledwie nieco ponad tysiąc butelek. Ta wyjątkowość jest jednak atutem. Za butelkę różowego wina „Malymas” w sklepach w Libreville płacono po 21 000 franków CFA (32 euro).

Projekt kosztował 9 mln euro. Prezydent Bongo wyznaczył pod uprawę ziemię, na której spoczywają jego przodkowie ze strony matki. Badania ziemi i dobór winorośli trwały 3 lata. W 2008 r. obsadzono 35 hektarów, z których pozostały… cztery.

Winnica dawała zatrudnienie dla 120 osób. Po śmierci prezydenta Omara Bongo jej działalność się kurczy. Plantacja zmieniła już 6 dzierżawców i każdy z nich po pewnym czasie po prostu się poddaje.

Źródło: AFP

REKLAMA