Fajbusiewicz na wojennej ścieżce z TVP. Mocne słowa gwiazdy telewizji publicznej

Michał Fajbusiewicz / Fot. Wikimedia Commons
Michał Fajbusiewicz / Fot. Wikimedia Commons
REKLAMA

Twórca kultowego programu „997” w Telewizji Publicznej, Michał Fajbusiewicz opowiada o kulisach powrotu jego programu na antenę TVP pod rządami PiS. Wyemitowano tylko jeden odcinek z legendarnym dziennikarzem, a następnie wyprodukowano nowy magazyn o podobnej formule, ale z innym prowadzącym.

W 2017 roku gruchnęła wiadomość, że po 7 latach przerwy na antenę TVP wróci program „997” Michała Fajbusiewicza. Ostatecznie wyemitowano tylko jeden odcinek.

REKLAMA

Do księgarni trafiła właśnie książka wywiad-rzeka z Fajbusiewiczem pt. „997 przypadków z życia”. Dziennikarz opowiada, w jak bezczelny sposób został potraktowany przez władze TVP.

Z poważnych rzeczy wstydzę się, że po siedmiu latach od zdjęcia z anteny TVP mojego „997”, dałem się nabrać na próbę powrotu do Dwójki i zostałem wykorzystany jak gówniarz. Czuję się, jakby ktoś mnie okradł i okrada dalej z dorobku mojego życia – możemy przeczytać w książce.

O co dokładnie chodzi? Jesienią 2017 roku TVP zamówiło u Fajbusiewicza 11 nowych odcinków programu „997”.
Po emisji pierwszego odcinka program został zdjęty z anteny po tym, jak zarzucono magazynowi korzenie sięgające PRL. Wszak pierwsze odcinki powstawały w 1986 roku.

Po kilku miesiącach na antenie TVP pojawił się program pod lekko zmienionym tytułem „Magazyn 997”, z innym prowadzącym, ale o takim samym formacie. Fajbusiewicz nazwał wówczas nowy program „zdekomunizowanym plagiatem”.

Przekonywał, że zarówno o zdjęciu jego programu z anteny, jak i pojawieniu się nowego, nikt go nie poinformował. Ocenił, że cała sytuacja miała na celu po prostu usunięcie go z programu, ale jednocześnie TVP chciała wykorzystać format i rozpoznawalność magazynu do poprawy oglądalności.

Pracowałem w TVP trzydzieści lat, byli tam różni ludzie, ale tyle podłości i kłamstwa, jakie spotkało mnie niedawno, nigdy nie doświadczyłem. Na domiar wszystkiego, niektórzy prawicowi publicyści opluwali moją próbę powrotu i wkładali mi w usta słowa, których nigdy nie wypowiedziałem – opisuje po czasie Fajbusiewicz.

Podejmuję próby walki sądowej o „997”, a właściwie uzyskania rekompensaty za stworzony przeze mnie, w 1986 roku, format, za pomysł, za który nigdy nie dostałem grosza – wyjaśnia w swojej książce.

Źródło: wp.pl/wolnosc24.pl

REKLAMA