Niemcy troszczą się o los „kurczaków płci męskiej”. Nie przeszkadza im za to mordowanie nieradzonych dzieci

kurczaki/obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
kurczaki/obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
REKLAMA

Produkcja jaj i mięsa drobiowego w Niemczech, podobnie jak w innych krajach, wiąże się z zabijaniem męskich piskląt. Od dawna jest to przedmiotem ostrej krytyki ze strony organizacji i partii ekologicznych. Sprawą postanowił zająć się rząd Angeli Merkel.

Julia Klöckner z CDU stwierdziła, że trzeba „najszybciej jak to możliwe” zakończyć „masowe zabijanie” kurczaków. Według polityk, obecne praktyki hodowców są „etycznie nieakceptowalne”. Klöckner zapewniła, że jej partia będzie dążyć do ukrócenia tych praktyk. Jednak na razie zabijanie piskląt będzie legalne, dopóki nie zostaną wprowadzone specjalne metody regulacji płci kurczaków.

REKLAMA

Polityk liczy, że przedsiębiorstwa i związki rolnicze zajmą się bardzo szybkim wdrożeniem nowych rozwiązań, które pozwolą ograniczyć liczbę rodzących się męskich piskląt – a co za tym idzie, także masowy ubój tych zwierząt.

Wystąpienie Klöckner spotkało się z krytyką lewicy. Socjaldemokraci z SDP stwierdzili, że kierowane przez CDU ministerstwo rolnictwa powinno było już dawno zająć się opracowaniem i wcieleniem w życie praktyk umożliwiających determinowanie płci kurcząt.

Niemiecki rząd i opinia publiczna zajmują się losem kurcząt, a tymczasem codziennie w Niemczech morduje się 300 dzieci nienarodzonych, co daje około 100 tys. istnień rocznie. Co więcej, obecny „chadecki” rząd zliberalizował przepisy dotyczące informowania przez szpitale i lekarzy o prowadzonym w placówkach procederze aborcji.

Źródło: PCh24.pl

REKLAMA