Osiem lat więzienia za brutalne pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Sprawcy groziło dożywocie

fot. Pixabay
fot. Pixabay
REKLAMA

Na karę ośmiu lat więzienia za uszkodzenie ciała ze skutkiem śmiertelnym sąd apelacyjny skazał Huberta K., który w Jędrzejowie w woj. świętokrzyskim zaatakował 45-letniego kolegę. Drugiego oskarżonego, Mariusza Z., uznano winnym nieudzielenia pomocy.

Początkowo mężczyźni usłyszeli zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Jednak w toku śledztwa prokurator zmienił zarzut na zabójstwo. W śledztwie podejrzani nie przyznali się do popełnienia tego czynu. Złożyli natomiast wyjaśnienia. Groziło im dożywocie.

REKLAMA

Do zabójstwa doszło we wrześniu 2017 r. Ofiara mieszkała w wynajmowanym domu w Jędrzejowie. Jak ustaliła prokuratura, Hubert K. i Mariusz Z. przyszli do mieszkania pokrzywdzonego i razem z nim pili alkohol.

Po północy nagle go zaatakowali, zadając mu wiele ciosów pięściami, nogami i nieustalonym wówczas narzędziem w głowę i tułów. Potem wyszli. Zaatakowany zmarł.

Właścicielka budynku po odnalezieniu zwłok relacjonowała, że kiedy weszła do pomieszczenia, zauważyła m.in. dziurę w ścianie i gruz na wersalce. Z nagrań z telefonu, pochodzących z tamtej nocy, miało wynikać, że ciosy ofierze zadawał Hubert K.

Nie zabójstwo, a uszkodzenie ciała

Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Kielcach w lutym ubiegłego roku. Jak donosiły media, prokuratura żądała po 15 lat więzienia dla 24-letniego wówczas Huberta K. i 40-letniego Mariusza Z. Sąd zdecydował jednak, że oskarżeni nie powinni odpowiadać za zabójstwo i zmienił kwalifikację prawną zarzucanych im czynów.

Młodszego z mężczyzn skazał na osiem lat więzienia za spowodowanie ciężkiego uszkodzenia ciała, którego następstwem była śmierć, uznając, że działał on z zamiarem ewentualnym. Starszy oskarżony usłyszał wyrok półtora roku więzienia za nieudzielenie pomocy poszkodowanemu.

Z tą decyzją nie zgodziła się prokuratura, która domagała się zmiany wyroku na niekorzyść oskarżonych, uważając, że relacja z wydarzeń jest jednostronna i budzi wątpliwości.

Z kolei obrońcy oskarżonych domagali się zmiany wyroku na korzyść swoich klientów, podnosząc m.in. argument niewspółmierności kary. Obrońca Mariusza Z. podkreślał, że mężczyzna bał się agresywnego Huberta K. i mógł się obawiać, że ten zaatakuje również jego.

Ponadto wskazywano, że Z. jest osobą upośledzoną w stopniu lekkim i nie przypuszczał, że atak będzie miał tak daleko idące konsekwencje. Nie wiedział, że pobity jest ciężkim stanie. Prokuratura twierdziła, że starszy oskarżony nie miał powodu bać się młodszego.

Przemoc ręką, nogą i kijem

Sprawę ponownie rozpoznał w środę Sąd Apelacyjny w Krakowie, który nie podzielił argumentów ani prokuratury, ani obrońców i podtrzymał wyrok kieleckiego sądu pierwszej instancji. Jak argumentował, w toku postępowania nie wykazano, aby obaj oskarżeni dopuścili się zabójstwa.

Stosowania przemocy fizycznej, jak zaznaczył sąd, dopuścił się tylko Hubert K. Mariusz Z. był jej świadkiem, wiedział, że takiego rodzaju agresja – uderzanie ręką, nogą i kijem – może mieć poważne skutki. Krakowski sąd uznał jednak, że kwalifikacja prawna czynu jest odpowiednia.

Zarzut współudziału w morderstwie uznał za nie do obrony, ponieważ Z. nie namawiał ani nie nakłaniał K. do przemocy. Mógł jednak interweniować i zminimalizować skutki zdarzenia, czego nie zrobił. Środowy wyrok jest prawomocny.

PAP

REKLAMA