Zgwałcił i uwięził w wersalce 9-latkę! Mateusz K. nie pójdzie do więzienia!

Mateusz K. w rękach policji / fot. Lubuska Policja
Mateusz K. w rękach policji / fot. Lubuska Policja
REKLAMA

Mateusz K. pięć lat spędził w szpitalu psychiatrycznym. Po wyjściu zapadł się pod ziemię. 19 maja 2019 roku zgwałcił 9-letnią Sarę, związał i zamknął w wersalce.

Biegli stwierdzili, że Mateusz K. nie jest już niebezpieczny, więc po 5 latach opuścił szpital psychiatryczny i zamieszkał w Gorzowie Wielkopolskim.

REKLAMA

Normalne życie Mateusza K. trwało do 2013 roku, kiedy zaatakował 7-letniego chłopca. Najpierw „doprowadził go do innej czynności seksualnej”, potem brutalnie pobił. Nie trafił do więzienia, gdyż biegli stwierdzili, że w chwili popełnienia przestępstwa był całkowicie niepoczytalny. Prokuratura musiała złożyć wniosek o umorzenie postępowania. Przychylił się do niego Sąd Rejonowy w Gliwicach, orzekając, iż Mateusz K. będzie się leczył w szpitalu psychiatrycznym, a biegli lekarze co 6 miesięcy będą informować sąd o postępach w leczeniu.

Leczenie odbywało się najpierw w szpitalu w Branicach, a potem w Rybniku i Gorzowie Wielkopolskim. Po pięciu latach K. opuścił szpital, bo – według biegłych – nie był już groźny dla otoczenia. Lekarze stwierdzili, że zastosowane leczenie doprowadziło do poprawy stanu zdrowia i uzyskano wystarczającą stabilizację stanu psychicznego. Jedyne co Mateusz K. miał zrobić, to leczyć pod okiem specjalistów w Gliwicach. Lecz tego nie uczynił.

19 maja 2019 roku zaatakował 9-letnią Sarę z Gorzowa Wielkopolskiego. Najpierw ją zgwałcił, potem zakneblował i zamknął w wersalce. Następnie zniknął. Sąd twierdzi, że wykorzystano wszelkie narzędzia, by znaleźć Mateusza K. Mimo to nie udało się go zlokalizować.

Organa ścigania wyręczyli nastolatkowie. Jeden z nich szukał swojej 9-letniej siostry. Wiedział, że Sara miała tego dnia odwiedzić Mateusza K., który był przyjacielem ich rodziny.

Widok, który zastali policjanci, był przerażający nawet dla funkcyjnych z 25-letnim stażem. Miałem okazję rozmawiać z kolegą z wydziału kryminalnego komendy miejskiej, który trzymając tę dziewczynkę na rękach, próbował ją uwolnić z tych wszystkich sznurów. Po policzkach płynęły mu łzy – relacjonuje nadkom. Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji.

Mateusza K. zatrzymano tego samego wieczoru. Obecnie przebywa w areszcie. Został objęty szczególną kontrolą i jest przez cały czas monitorowany. To wszystko co można w tej chwili zrobić.

Niestety w naszym kraju nie ma skutecznej metody nadzoru nad osobami, które są chore psychicznie i które mogą stwarzać zagrożenie dla innych osób. Nie ma nadzoru nad tym, czy taka osoba bierze leki, czy nie. I nagle okazuje się, że ten człowiek kolejny raz stanowi zagrożenie – mówi Mariusz Sokołowski, były rzecznik Komendy Głównej Policji.

Zbierana jest dokumentacja na temat Mateusza K. Od opinii biegłych zależy, czy będzie mógł on odpowiadać przed sądem.

Źródło: www.tvn24.pl

REKLAMA