Sąd Okręgowy w Białymstoku wydał wyrok w głośnej sprawie zabójstwa w Czyżu na sąsiadce, która ścięła gałąź na drzewie przy posesji. Mężczyzna dostał 10 lat, co nie zadowoliło prokuratury, która wnioskowała o 15 lat. Obrona również nie jest usatysfakcjonowana wyrokiem, ponieważ wnosiła o uniewinnienie lub 3 lata. Wyrok został zaskarżony.
Do zabójstwa doszło w lutym ubiegłego roku. Według wstępnych ocen śledczych, mężczyźnie groziło nawet dożywocie.
Cała sytuacja zaczęła się od przycięcia starego dębu. 55-letnia kobieta wynajęła firmę, by ta skróciła gałęzie. Drzewo znajdowało się na granicy dwóch posesji.
Kobieta obawiała się, że drzewo może stanowić niebezpieczeństwo. Gmina wydała pozwolenie na przycięcie dębu. 55-letnia kobieta asystowała całej operacji z dołu.
Gdy firma zaczęła pracę, nagle wybiegł sąsiad mający 73 lata. Przeskoczył płot i zadał kobiecie kilka ciosów nożem. Zaatakował potem samych robotników.
Sąd Okręgowy w Białymstoku w marcu ocenił, że sprawca działał z zamiarem odebrania kobiecie życia. Uderzał w nią nożem, gdy ta już leżała na ziemi. Zapadł wyrok 10 lat więzienia, ale został zaskarżony przez obie strony.
Prokuratura wnioskowała o 15 lat pozbawienia wolności, z kolei obrona o uniewinnienie lub nadzwyczajne złagodzenie kary do 3 lat pozbawienia wolności. Teraz decyzję wydał Sąd Apelacyjny w Białymstoku, uprawomocniając 10 lat więzienia.
Źródło: wp.pl