
IPN opublikował świetną animację ukazującą historię odzyskiwania przez Polskę niepodległości. Niestety, świetna praca została zrujnowana przez jedną postać. Prof. Sławomir Cenckiewicz ocenia, że „to skupi uwagę i unieważni walor edukacyjny filmu”.
– Dla Polski nadszedł czas próby. Na wschodzie po ciężkich walkach odzyskujemy Lwów, na zachodzie w Poznaniu przyjazd Paderewskiego roznieca iskrę wolności, w powstaniu wielkopolskim pokonujemy niemieckich zaborców – mówi lektor w animacji IPN-u.
– Dzieje naszych przodków w walce o granice i budowanie niepodległej Rzeczypospolitej po porozbiorowej niewoli są wyjątkowymi elementami polskiej historii XX wieku. Pamiętajmy, że pierwsze lata po 1918 roku, czyli po odzyskaniu niepodległości i zaciętej obronie Lwowa, a później poprzez wojnę z bolszewicką Rosją i poprzez tworzenie pierwszych instytucji wolnej Polski były kluczowe dla młodego państwa polskiego – opowiada.
Przez cały czas widzimy ekranizacje wspomnianych wydarzeń. Jak każda dotychczas animacja IPN-u, obraz jest świetny. Do pewnego momentu.
Po bohaterskich ujęciach z powstań oraz walki z nawałą bolszewicką, widzimy jak ludzie zajmują się tworzeniem i nauką. Wśród nich jest osoba, która ewidentnie przypomina premiera Mateusza Morawieckiego.
Co również śmieszne, potem idzie z żoną do kina, po wyjściu z którego widzi plakat o napadzie na Polskę. Wówczas „spokojny naukowiec” i kochający mąż dostaje ujęcie iście bohaterskiego wojownika.
Dostrzega to m.in. prof. Sławomir Cenckiewicz. – Film fajny, ale ten IPN-owski fantom za bardzo podobny do Pana Premiera. Szkoda, bo to skupi uwagę i unieważni walor edukacyjny filmu. Ech – stwierdził Cenckiewicz.
Film fajny, ale ten IPN-owski fantom za bardzo podobny do Pana Premiera. Szkoda, bo to skupi uwagę i unieważni walor edukacyjny filmu. Echhttps://t.co/Z42v9Z6aRn
— Sławomir Cenckiewicz (@Cenckiewicz) June 28, 2019
Źródła: twitter.com/nczas.com