8 lat więzienia za niedozwolony znaczek z czekoladowych wafelków. Ruszył proces organizatorów tzw. „urodzin Hitlera”, znanych dzięki stacji TVN

Urodziny Hitlera/fot. Superwizjer TVN
Urodziny Hitlera/fot. Superwizjer TVN
REKLAMA

Podczas gdy w Niemczech bezkarnie organizuje się imprezy neonazistowskie, które odwiedzają tłumy, to w Polsce sądzi się ludzi za organizację w lesie „urodzin Hitlera” dla kilku osób, z tortem i swastyką ułożoną z wafelków. Właśnie ruszył proces tych niezwykle groźnych przestępców.

Na ławie oskarżonych usiedli wszyscy zamieszani w „wafelkową aferę”: Mateusz S., Adrian K., Dawid K., Tomasz R., Dorota R. i Krystian Z.

REKLAMA

Wyjaśnienia jako pierwszy zaczął składać organizator urodzin, Mateusz S. Mężczyzna nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów, a o całej imprezie mówi, że była przedsięwzięciem prywatnym.

„Przyznaję, że fascynuje mnie III Rzesza i cała otoczka z nią związana: marsze, flagi, odznaczenia, symbolika i okrzyki. Może się to wydawać sprzeczne z moją narodową działalnością, ale mam do tego prawo. Tak samo jak pacyfista ma prawo do trzymania w domu kolekcji karabinów. Ukrywałem moją fascynację przed światem, bo Polakowi nie przystoi robić takich rzeczy. Wielu ludzi chowa coś w piwnicach, robi nieprzyzwoite rzeczy. A TVN ujawnił moją tajemnicę bez mojej zgody”– mówił Mateusz S. stojąc przed sądem.

8 lat za niedozwolony znaczek z czekoladowych wafelków

Mężczyźnie za układanie swastyki z czekoladowych wafelków może grozić nawet do 8 lat więzienia. W porównaniu z wyrokami za poważne przestępstwa, tak długa „odsiadka” może wprawiać w osłupienie.

Całą aferę ujawniono w styczniu 2018 r., w reportażu „Polscy neonaziści” w „Superwizjerze” TVN – po emisji materiału policja wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Organizator i uczestnicy kolekcjonowali rzeczy związane z III Rzeszą

W domach organizatora imprezy i uczestników funkcjonariusze znaleźli różne rekwizyty służące do rekonstrukcji wydarzeń z epoki III Rzeszy. Było to m.in odznaki, mundury i naszywki.

Mateusz S. zostanie dodatkowo oskarżony o zaprojektowanie i kolportowanie plakatów promujących wydarzenie. Póki co nic nie wiadomo o tym, aby Sąd zainteresował się udziałem dziennikarzy TVN w wydarzeniu lub tym kto wyłożył pieniądze na organizację urodzin.

Prokurator chce udowodnić, że urodziny były imprezą publiczną. Pomimo tego, że odbyły się w lesie

Cały wydarzenie miało miejsce w lesie, a pomimo to prokurator upiera się przy tym aby uznać je za imprezę publiczną. Oczywiście chodzi o to aby móc „wlepić” organizatorowi wyrok.

„Znamiona przestępstwa art. 256 (publicznego propagowania nazistowskiego ustroju – PAP) nie mogły być popełnione. To była prywatna impreza; na wszystkich ulotkach, które były rozsyłane, było zastrzeżenie, że jest to impreza zamknięta, dla osób, które chciały w tym uczestniczyć. Więc tutaj tego znamienia, które jest wymagane w art. 256, o którym mówi prokuratura, nie ma” – powiedział obrońca.

W miejscu w którym urodziny były zorganizowane przeprowadzono specjalny eksperyment w którym udowodniono, że postronni ludzie nie byli narażeni na mimowolne wzięcie udziału w imprezie.

Oskarżyciel dysponuje również filmem dowodowym na którym widać, że na miejscu nie ma przypadkowych osób. Znajdują się tam za to, całkowicie nieprzypadkowo, dziennikarze TVN lecz to strona oskarżająca z premedytacją pomija.

„Eksperyment będzie powtórzony w godzinach odpowiadających czasowi zdarzenia – o to będę wnioskował wobec sądu” – wygraża się prokurator.

Czy rozdmuchana sprawa naprawdę doprowadzi do tego, że ludzie którzy tylko wygłupiali się w lesie i układali znaczki z czekoladowych wafelków odpowiedzą za to jak za poważne przestępstwo, a tymczasem zamieszani w sprawę dziennikarze unikną sprawiedliwości?

Źródło: Polsat News, PAP

REKLAMA