Rodzinne sekrety Kingi Rusin wychodzą na jaw. Teraz wszyscy poznają prawdę o jej ojcu

Kinga Rusin. Foto: Instagram
Kinga Rusin. Foto: Instagram
REKLAMA

Ostatnio wychodzą na jaw sekrety z życia rodzinnego Kingi Rusin. Dotyczą one relacji z jej ojcem. Jak się okazuje, celebrytka mile go wspomina, choć żałuje także pewnych rzeczy.

– Tak żałuję, że mój tata nie zobaczył, jak sobie poradziłam, jak zbudowałam na nowo swoje życie, jak wychowałam jego wnuczki, wróciłam do telewizji, zbudowałam firmę kosmetyczną – napisała na swoim profilu w mediach społecznościowych z okazji Dnia Ojca.

REKLAMA

Był to bardzo szczęśliwy czas, kiedy cała rodzina była razem. Jednakże pewnego dnia, gdy Kinga miała 4 lata, jej ojciec wyszedł z domu i już do niego nie wrócił.

– Moje życie było inne. Każde dziecko byłoby złe, gdyby tatuś zniknął na kilka lat – wyznała szczerze Rusin. Od tamtej pory jej koleżanki i koledzy z klasy wytykali ją palcami, gdyż była jedynym dzieckiem w otoczeniu, którego rodzice się rozwiedli. Stąd też matka dawała z siebie jak najwięcej, by tylko wynagrodzić dziecku rozstanie.

– W oczach moich rówieśników byłam gorsza. Zresztą sama się tak czułam. Starałam się więc całemu światu udowodnić, że jest inaczej. Musiałam być najlepsza w klasie, na pływalni, w zespole, gdzie tańczyłam. Jeśli nie występowałam w pierwszej linii, przeżywałam dramat – przyznała szczerze prezenterka.

Ojciec Kingi Rusin powrócił do jej życia, gdy miała 8 lat. Gwiazda wspomina ten moment w następujących słowach: – Przyniósł mi na urodziny kolczyki, bukiet orchidei, bo te kwiaty to symbol doskonałości, i książkę, żebym, jak tłumaczył, była także piękna wewnętrznie. I taki zestaw potem był już zawsze. Na każde moje święto.

Pomimo że rodzice nie wrócili do siebie, a ojciec miał syna z inną kobietą, jego relacje z Kingą stały się w pełni dojrzałe, gdy ta poszła na studia. Wtedy spędzali razem więcej czasu, a przyszła gwiazda TVN mogła liczyć na jego wsparcie.

– Miałam z nim lepszy kontakt i widziałam, że ojcostwo daje mu prawdziwą radość. Ale czy nie za późno? – wspomina.

Paweł Rusin zmarł w 2006 r., w wieku 64 lat. Dziennikarka przeżyła prawdziwy szok, tym bardziej że wówczas była na etapie rozstania z mężem. Następnie udało jej się znaleźć nową miłość, a córki opuściły rodzinny dom. Z kolei jej firma kosmetyczna odnosi coraz większe sukcesy.

– Ktoś powiedział, że córka ojcu jest w stanie wybaczyć wszystko. Może popełnić wiele błędów, a i tak będzie kochanym tatą – wyjawia. Wyznała również, że bardzo tęskni za swoim ojcem.

Źródło: pomponik.pl

REKLAMA