Awaria Facebooka i Instagrama ujawniła skalę inwigilacji użytkowników. Oto, jak podpisywane są z automatu zdjęcia, które wrzucamy

Mark Zuckerberg/fot. PAP/EPA
Mark Zuckerberg/fot. PAP/EPA
REKLAMA

Wczorajsza awaria Facebooka i Instagrama została zażegnana. Jednak przypadkiem okazało się, jak daleko posunięta jest inwigilacja ze strony serwisów Zuckerberga, o której mówiło się nie od dziś.

Problemy z serwisem zaczęły się przed godziną 16 i trwały do późnych godzin nocnych. Użytkownicy Facebooka skarżyli się na to, że nie mogą poprawnie dodawać zdjęć, relacji i filmów. Awaria dotknęła użytkowników na całym świecie ale najwięcej zgłoszeń pochodziło z Ameryki Północnej i Europy (w tym Polski).

REKLAMA

Właśnie awaria wyświetlania zdjęć ukazała, jak z automatu serwisy przetwarzają dane ze zdjęć, które sami wrzucamy.

Ponieważ portal nie wyświetlał zdjęć, w ich miejscu użytkownicy mogli zobaczyć automatycznie wygenerowany słowny opis tego, co znajduje się na zdjęciu. Specjalne tagi były generowane przez system rozpoznawania obrazów – informuje portal theverge.com.

Na przykładowym zdjęciu z wakacji, wyświetlały się słowa podające, co się na nim znajduje, np. „obraz może zawierać: uśmiechnięci ludzie, tańczący ludzie” czy „ocean, niebo, chmura, woda, plaża, na zewnątrz i przyroda”.

Pojawiały się też opisy wyglądu osób na zdjęciu, np. „jedna osoba, z brodą”.

Facebook korzysta ze sztucznej inteligencji do odczytywania obrazów i przypisywania im tagów co najmniej od kwietnia 2016 r. Nie jest jasne, czy serwis wykorzystuje te informacje do kierowania reklam – niemniej jednak słowne opisy zawierają dużą ilość danych: czy masz zwierzę, jakie masz hobby czy gdzie lubisz jeździć na wakacje – podkreśla portal.

Źródła: theverge.com/nczas.com

REKLAMA