Biedroń miał rezygnować z funkcji eurodeputowanego. Tymczasem coraz bardziej się zadamawia w PE i rozkłada tam swoje zabawki

Krzysztof Śmiszek i Robert Biedroń. / foto: PAP
Krzysztof Śmiszek i Robert Biedroń. / foto: PAP
REKLAMA

Szef Wiosny Robert Biedroń najpierw obiecywał, że po wyborach do PE odda mandat i zajmie się prowadzeniem swojej partii na barykady krajowej polityki. Później wyjaśniono, że pojedzie do Strasburga i Brukseli „na trochę”, do czasu wyborów w kraju i złoży euromandat trochę później.

Wydaje się jednak, że rację mieli ci, którzy od początku twierdzili, że jak już tym europosłem został to nic nie złoży i nic nie odda, a nawet wygasi cały projekt – Wiosna, który nie jest mu już do niczego potrzebny.

REKLAMA

Biedroń okazuje się zresztą „prawdomówny-inaczej” nie tylko w tej kwestii. Najpierw zarzekał się, że żadnej koalicji z PO i SLD nie będzie, teraz już taką możliwość „testuje”.

On sam jednak zapewne w PE pozostanie. Trudno bowiem wyjaśnić dlaczego tak „idealistyczny” polityk, który za niecałe trzy miesiące miałby wrócić do polityki krajowej i złożyć swój mandat, nagle godzi się objąć stanowisko wiceszefa komisji EP do spraw równych praw kobiet? O tym, że jest w tym temacie „fachowcem” świadczy jego propozycja turystycznego wabienia zachodnich mężczyzn na gorące… Słowianki.

Z decyzji Biedronia kpi Konrad Piasecki, a „lubi to” Katarzyna Lubnauer:

REKLAMA