Dulkiewicz chce „świętować” 1 września. Może bezrobotny wkrótce historyk Tusk zrobiłby im w Gdańsku jakieś wykłady

Aleksandra Dulkiewicz/fot. PAP/Radek Pietruszka
Aleksandra Dulkiewicz/fot. PAP/Radek Pietruszka
REKLAMA

„Dzisiaj chcę zaprosić do wspólnego świętowania. 1 września o 4.45 spotkajmy się u stóp pomnika, razem z harcerzami, ale także zaprosiliśmy kilkanaście miast z całej Europy doświadczonych II wojną światową” – oświadczyła prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.

„Świętowanie” rocznicy napaści na Polskę nijak nie uchodzi, bo taką rocznicę należy po prostu obchodzić. 1 września 1939 roku może i był ”świętem”, ale raczej dla gdańskiej NSDAP, na którą głosowało w WMG 60% obywateli i gaulaitera Alberta Forstera.

REKLAMA

To kolejna wpadka władz Gdańska, by przypomnieć wiceprezydenta miasta, dla którego II wojna wybuchła ze względu na „złe słowo” po obydwu stronach.

Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz oświadczyła na konferencji prasowej, że chce „świętować” 1 września „co roku, o godzinie 4.45, by z jednej strony oddać hołd poległym, ale z drugiej, by przyświecało nam hasło: nigdy więcej wojny”. „Chciałabym, żeby to hasło było aktualne nie tylko 1 września, ale także w naszym życiu codziennym” – dodała.

„Nigdy więcej wojny” – to stare i wszechobecne hasło z czasów PRL, pachnące tzw. „apelem sztokholmskim” z 1950 roku i organizowanymi przez komunistów Kongresami Obrońców Pokoju. Zresztą zdaje się, że w przypadku prezydent Gdańska obłuda „walki o pokój” jest podobna.

Proponowane przez władze miasta Gdańska upamiętnianie historii na Westerplatte nie budzi żądnego zaufania, ale Dulkiewicz „walczy”. Na tej samej konferencji stwierdziła odnosząc się do przyjętej przez Sejm specustawy ws. Westerplatte: „Wczoraj byliśmy świadkami kolejnego etapu procesu legislacyjnego, który ma doprowadzić do tego, by to miejsce, w którym się znajdujemy, zostało przejęte przez państwo polskie. (…) Wiemy jedno, że metodami siłowymi, bo za takie trzeba uznać specustawę, państwo, które mieni się państwem polskim, ale jest de facto państwem jednej siły politycznej, chce wykorzystywać pamięć historyczną do bardzo konkretnego interesu politycznego”.

Smolił garnek garnkowi. Jednak przynajmniej na historii, ci z PiS znają się lepiej i chociaż zbytnią wagę przykładają do propagowania naszych heroicznych klęsk, zamiast triumfów, to pani Dulkiewicz w tym sporze nawet korepetycje u Tuska mogą nie wystarczyć.

Źródło: PAP

REKLAMA