Organizator „urodzin Hitlera” broni stowarzyszenia Duma i Nowoczesność

Urodziny Hitlera/fot. Superwizjer TVN
Urodziny Hitlera/fot. Superwizjer TVN
REKLAMA

Przewodniczący stowarzyszenia Duma i Nowoczesność przyznał w gliwickim sądzie, że był pomysłodawcą i organizatorem sfilmowanych ukrytą kamerą przez TVN obchodów urodzin Hitlera w maju 2017 r., podkreślił jednak, że zorganizował to wydarzenie prywatnie, bez związku ze stowarzyszeniem.

37-letni górnik Mateusz S. jest od rana przesłuchiwany w Sądzie Rejonowym w Gliwicach, gdzie od stycznia toczy się postępowanie w sprawie delegalizacji istniejącego od 2011 r. stowarzyszenia, którego członkowie brali udział w tamtych „obchodach”. Jego rozwiązania chcą prokuratura i starosta wodzisławski, wskazując na możliwość naruszenia przez ten podmiot prawa poprzez propagowanie nazizmu.

REKLAMA

Stowarzyszenie nie miało z tym nic wspólnego. Byliśmy oburzeni, że nas z tym powiązano; powiązali nas z tym źli ludzie, manipulatorzy – mówił w sądzie Mateusz S., przesłuchiwany w charakterze strony postępowania. Dodał, że już po emisji reportażu „Superwizjera” TVN w styczniu ub. roku członkowie stowarzyszenia postanowili, że będą bronić się w sądzie przed delegalizacją i – jeżeli zapadnie korzystna dla nich decyzja – dalej działać.

Członkowie (stowarzyszenia) nie mogą być winni za to, co ja zrobiłem prywatnie. Także podmiot, stowarzyszenie nie może być karane za to, co ja robiłem prywatnie – przekonywał Mateusz S., który również w toczącym się w Wodzisławiu Śląskim procesie karnym w tej sprawie nie przyznał się do zarzutu publicznego propagowania nazistowskiego ustroju państwa. W piątek zapewnił, że w przyszłości nie zamierza już organizować takich wydarzeń.

Mateusz S. podkreślił, że stowarzyszenie nie organizowało tego ani podobnych wydarzeń nigdy wcześniej, nie było tam jego emblematów, ani nie były zaangażowane jego pieniądze; nie brali też w nim udziału wszyscy ówcześni członkowie zarządu stowarzyszenia. Zapewnił, że stowarzyszenie nigdy nie propagowało żadnego totalitaryzmu. – Jest to wykorzystane do celów politycznych, a nasze stowarzyszenie nie ma z tym nic wspólnego – powiedział.

Przewodniczący DiN mówił w sądzie o swoim zainteresowaniu III Rzeszą, zapewniając, że nie jest ono równoznaczne z wyznawaniem nazistowskiej ideologii.

To są moje zainteresowania – to nie jest moja ideologia ani polityka, jeśli chodzi o III Rzeszę (…). Ktoś łowi ryby, ktoś – mężczyzna – przebiera się w ubrania kobiet; ludzie mają różne zainteresowania; ja mam takie (związane z III Rzeszą – PAP) i mam do tego prawo – powiedział przewodniczący stowarzyszenia, precyzując, że jego zainteresowanie III Rzeszą dotyczy raczej „formy wizualnej” – marszy, śpiewu i towarzyszącej im otoczki.

Ja nie wyznaję takiej ideologii; moimi wartościami są działalność patriotyczna, społeczna – przekonywał Mateusz S., wskazując m.in. na swoje uczestnictwo w marszu powstańców śląskich w Katowicach czy marszu wyzwolenia Wodzisławia oraz udział w inscenizacji związanej np. z postacią „Inki”. Jak mówił, także powołanie stowarzyszenia DiN wiązało się z chęcią prowadzenia działalności patriotycznej i społecznej.

Źródło: PAP

REKLAMA