Handlarze narkotyków z Paryża łączą „pożyteczne” dla siebie z przyjemnościami i znajdują sposób na tanie egzotyczne wakacje

Pałac sprawiedliwości Fot. Twitter
REKLAMA

Należący do Francji Reunion na Oceanie Indyjskim stał się mekką przemytników narkotyków z regionu paryskiego. Zjawisko przybrało takie rozmiary, że władze wyspy wydały im wojnę i rzuciły na lotniska dodatkowych celników.

Samoloty z Europy okazują się przewozić bagaże załadowane kokainą, marihuaną i tabletkami „ekstazy”. To sposób na egzotyczny urlop po niskich kosztach, ze względu na różnicę cen narkotyków w metropolii i na Reunion.

REKLAMA

Dodatkowe kontrole na lotnisku Roland Garros spowodowały, że wyspiarskie areszty zapełniły się przybyszami głównie z regionu paryskiego. Profile przestępców są rozmaite. Często są to wynajęci „tragarze”, którzy w zamian za opłacony przelot, kieszonkowe i pobyt transportują pozornie niewinną przesyłkę. Do aresztu trafiały już np. zawodniczki piłki ręcznej, studentki…

Sytuacja jest związana ze znacznie zwiększonym od 3 lat popytem na narkotyki na Reunion. Młodzi Kreole polubili kokainę, haszysz skutecznie wyparł miejscowe konopie („zamal”). Policyjne statystyki mówią, że w 2018 roku liczba konfiskat narkotyków na wyspiarskim lotnisku wzrosła, rok do roku, trzykrotnie. Do połowy tego roku ten rekord został już pobity.

Napływy „twardych” narkotyków spowodował, że władze nie tylko zwiększyły kontrole, ale i nasiliły represje. Od pewnego czasu, niezależnie od ilości przemycanego „towaru” na przemytników czeka sankcja tymczasowego aresztu i „wzmocnione” akty oskarżenia. Celem zaostrzenia środków ma być odstraszanie przemytników od „wakacji low cost” na wyspie.

Źródło: Le Parisien

REKLAMA