Nie tylko u nas okradają pałace prezydenckie. Administracja Komorowskiego po prostu była na wskroś… europejska

Bronisław Komorowski. Foto: PAP
Bronisław Komorowski. Foto: PAP
REKLAMA

We Francji trwa od czerwca śledztwo w sprawie kradzieży dzieł sztuki w Pałacu Elizejskim. Tysiące należących do państwa przedmiotów zniknęło nie tylko z prezydenckiego Elysee, ale też z siedziby premiera – Matignon, z ministerstw, prefektur i ambasad. Co tam nasza „Gęsiarka”, chociaż czasy prezydentury Bronisława Komorowskiego były zdaje się dla Europy… prekursorskie.

REKLAMA

Zawiadomienie o przestępstwie do biura policji (BRB) w Paryżu złożyło Narodowe Centrum Sztuk Plastycznych (CNAP), instytucja kultury, która doliczyła się kradzieży siedmiu dzieł. Były to drewniane i ceramiczne statuetki, a także popiersie z brązu. Ich wartość oszacowano na kilka tysięcy euro.

Dzieła te zniknęły z Pałacu Elizejskiego, ale nie wiadomo kiedy. Prawdopodobnie pomiędzy listopadem 2012 r. a styczniem 2013 r., kiedy to przeprowadzana inwentaryzację. Głównym lokatorem tego pałacu był wówczas socjalista Francois Hollande.

Kradzież w Elysée to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Z raportu Komisji ds. Depozytów Artystycznych (CRDOA), utworzonym po alarmującym sprawozdaniu Trybunału Obrachunkowego z 1997 r., wynika, że zginęły tysiące należących do państwa dzieł artystycznych także innych instytucji. Braki są w siedzibie rządu, czyli Matignon, w parlamencie i senacie, w ambasadach, miejskich ratuszach, czy ministerstwach.

Chodzi w sumie o 50 tys. różnych przedmiotów. Nie zawsze zresztą musiało chodzić tu o kradzieże, czasami o bałagan. Wiele przedmiotów trwale utracono z powodu braku dokładnej dokumentacji lub z powodu „złego przechowywania dokumentacji”. Jednym słowem sytuacje niczym u Barei w filmie „Poszukiwany, poszukiwana”…

Pałac Prezydencki „zgubił” około tysiąca przedmiotów. Niektóre „odnajdują” się po ćwierć wieku. Tak było z zabytkowym żyrandolem, który niedawno odnaleziono po zniknięciu z protokołów inwentaryzacyjnych na… dwadzieścia pięć lat.

W sprawie „gubienia” dzieł sztuki w instytucjach publicznych złożono w sumie 2,3 tys. skarg. 900 spraw odłożono na półkę. Są w tym jednak także i przypadki zwykłych kradzieży.

Taki był np. los okrągłego stołu dzieła znanego współczesnego rzemieślnika Jeana-Michela Wilmotte, który wypożyczono do siedziby premiera. W 2014 roku z Hôtel de Castries, gdzie była siedziba ministerstwa ds. mieszkalnictwa, zginęła złota rzeźba „Wenus i miłość”. Na ogół są to przedmioty wartościowe, ale mniejszego kalibru kulturowego. Trochę tak, jak w przypadku „Gęsiarki”… Powodów do narodowych kompleksów raczej nie ma.

Źródło: Le Parisien

REKLAMA