PiS troszczy się o siebie i o PO. Tym zagraniem podzielą między siebie scenę polityczną na kolejne dekady

Jarosław Kaczyński i Donald Tusk. / fot. PAP
REKLAMA

Dzisiejszy podział na obóz rządzący i opozycję to tylko teatrzyk pod publikę co PiS właśnie udowadnia. Antysystemowcy od lat głoszą hasło „PiS, PO – jedno zło”. Okazuje się, ze nigdy wcześniej nie było ono bardziej aktualne.

PiS prawdopodobnie za pośrednictwem swojego prezydenta ogłosi termin wyborów parlamentarnych na 13 października. Obóz zawiadujący państwowym lewiatanem robi to z troski o siebie i drugi największy podmiot na scenie politycznej czyli PO.

REKLAMA

13 października będzie oznaczał, że partie będą musiały do 3 września zarejestrować komitet wyborczy, kandydatów i zebrać podpisy. Może się to udać jedynie największym partiom – jest to jawne dążenie do wykluczenia z wyborów partii takich jak Partia Wolność, Ruch Narodowy, K’15, Wiosna, a nawet PSL.

Jest to też działanie na korzyść KO w pertraktacjach z Wiosną i PSLem – jeśli te mniejsze partie będą obawiały się o swój byt to dołączą do Grzegorza Schetyny.

KO nie pozostaje PiSowi dłużne i również stara się stworzyć obecnej partii rządzącej jak najlepsze warunki. Zrzeszając w sobie inne podmioty polityczne podzieli Sejm na pół, zapewniając wygranym większą ilość mandatów (obowiązujące w Polsce przeliczanie głosów metodą D’hondta).

Ludzie listy piszą

Paweł Kukiz wystosował do prezydenta list z prośbą o rozważne wyznaczenie daty wyborów. Opisał w nim sytuacje mniejszych stronnictw.

„Jest oczywiste, że zebranie podpisów w tak krótkim czasie, a w dodatku w okresie wakacyjnym, będzie zadaniem w praktyce niemożliwym do wykonania dla komitetów wyborczych niezwiązanych z największymi partiami politycznymi, a przede wszystkim tych, które nie pobierają z kieszeni podatników partyjnych subwencji”– napisał lider K’15 w swoim piśmie do Andrzeja Dudy.

„Uważam, i mam nadzieję, że Pan Prezydent podziela moje zdanie, że wszystkie partyjne i niepartyjne komitety wyborcze powinny mieć równe szanse. Istotą demokracji jest przecież możliwość wyboru. Ustawienie kalendarza wyborczego jedynie pod potrzeby aktualnej partii władzy niestety odbiera tę możliwość naszym rodakom”– pisze dalej Paweł Kukiz.

W kolejnych wierszach polityk apeluje aby prezydent kierował się racją stanu, a nie dobrem partyjnym. Mając jednak świadomość tego, że po wyborach parlamentarnych odbędą się wybory prezydenckie w których Andrzej Duda chciałby startować z list PiSu, to raczej naiwne są nadziej Kukiza na to, że prezydent wybije się na niezależność.

Źródło: Polsat News, wp.pl. Facebook

REKLAMA