Jest robota dla Greenpeace. Niemcy nie porzucają węgla w najbliższych dziesięcioleciach i planują tworzyć z niego więcej energii niż Polska

Elektrownia węglowa i Angela Merkel/fot. Pixabay/PAP/Jakub Kaczmarczyk
Elektrownia węglowa i Angela Merkel/fot. Pixabay/PAP/Jakub Kaczmarczyk
REKLAMA

Kilka miesięcy temu niemiecka komisja ds. wyjścia z węgla poinformowała, że RFN zakończy wytwarzanie energii elektrycznej z węgla najpóźniej w roku 2038. Jednakże przedłożony przez Berlin projekt krajowego planu na rzecz energii i klimatu zakłada, że surowiec ten będzie spalany w elektrowniach nad Łabą co najmniej do roku 2050 – informuje energetyka24.com.

Pod koniec stycznia Komisja do spraw Rozwoju, Strukturalnej Zmiany Gospodarczej i Zatrudnienia, zwana też komisją dekarbonizacyjną ogłosiła, że do 2038 roku Niemcy muszą wyjść z używania węgla. Zaznaczono, że jest to możliwe nawet w 2035 roku przy dobrych wiatrach.

REKLAMA

Opracowanie komisji dekarbonizacyjnej nie jest wiążące dla niemieckiego rządu. Jest jednak traktowane jako pewna wskazówka.

Tymczasem okazuje się, że szkic niemieckiego planu energetycznego ma zupełnie inne założenia. Węgiel będzie źródłem energii dla Niemiec jeszcze do co najmniej 2040 roku. W podanej dacie ma być wytwarzane z czarnego surowca 147891 GWh. Dla porównania, w 2015 roku wytworzono z węgla 272200 GWh. Z kolei w Polsce w 2016 roku wytworzono z węgla 131000 GWh.

W szkicu czytamy, że „węgiel wciąż pozostaje najistotniejszym paliwem wykorzystywanym do wytwarzania energii elektrycznej” w Niemczech. To zupełnie inna wizja, niż ustalenia tzw. komisji dekarbonizacyjnej.

A co na to Greenpeace?

Źródło: ec.europa.eu/energetyka24.com

REKLAMA