Czy grozi nam III wojna światowa? Janusz Korwin-Mikke: „Obawiam się, że może się to skończyć prawdziwą wojną”

Janusz Korwin-Mikke/ grzyb atomowy. Foto: LiveOn.pl/pixabay
Janusz Korwin-Mikke/ grzyb atomowy. Foto: LiveOn.pl/pixabay
REKLAMA

Niedawno napisałem – przy okazji sporu o Aborygenów – że przetrwali w Australii 35 tys. lat, mając średnie IQ 62. Jak im się to udało? Tam po prostu nie ma wielkich drapieżników, nie prowadzili między sobą poważnych wojen, bo mieli ogromne terytorium i łatwość zdobywania pożywienia. Po prostu: inteligencja nie była im specjalnie potrzebna. A ewolucja działa w ten sposób, że organy niepotrzebne zanikają.

Widać to i w Europie. Antropometrzy alarmują: inteligencja Europejczyków nieustannie spada. Widać to zresztą po wynikach wyborów. Gdyby głupi umierali bezpotomnie, a kobiety starały się mieć potomstwo z mężczyznami mądrymi i inteligentnymi – to by było inaczej.

REKLAMA

Jednak głupim nic nie grozi, wszystkie urządzenia są foolproof – czyli skonstruowane tak, że nawet największy idiota nie potrafi wyrządzić sobie krzywdy. Odstępstwem od tej reguły są tylko instrukcje użycia – pisane tak, że nie tylko idiota, ale i całkiem normalny człowiek nie jest w stanie tego zrozumieć. Ale nie musi – przecież urządzenie jest foolproof. Wystarczy włączyć i próbować naciskać rożne guziczki…

Otóż co może zapobiec degeneracji naszej rasy? I bardzo wielu ludzi odpowiada: tylko wojna!

Mnie się ta idea wcale nie podoba, wolę ostrą konkurencję między kobietami o wybitnych mężczyzn. Ale piszę to, by w razie czego można się było pocieszać: „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło…”!

Oczywiście Stany Zjednoczone miotają się między chęcią zniszczenia Rosji, zniszczenia Chin i zniszczenia Iranu (w parach lub we troje – w różnych kombinacjach!) z zupełnie innego, czysto imperialnego powodu. Gdybym miał Amerykanom doradzać, to oczywiście wskazałbym na Chiny jako na najgroźniejsze mocarstwo, które bardzo szybko rośnie w siłę. Co więcej: ChRL robi coś, czego Chińczycy nie robili przez 6 tys. lat: – rozpoczyna ekspansję poza Kraj Środka – wychodząc na Morze Południowochińskie i próbując zawłaszczyć cały ten akwen! To rzeczywiście jest powód do wojny sprawiedliwej.

Ponadto: atak należy rozpocząć od najsilniejszego przeciwnika. Gdyby Amerykanie rozpoczęli wojnę z Iranem, Chiny i Rosja mogłyby ją obserwować, wyciągać wnioski z obserwacji działań wojsk USA – i ewentualnie włączyć się do tej wojny w dogodnym dla siebie momencie. Jednak, jak już napisałem, w Świecie Białego Człowieka panuje niepodzielnie głupota – i wydaje się, że JE Donald Trump jako cel ataku wybrał ostatecznie Iran, czyli najsłabsze ogniwo tego Trójporozumienia.

Jak to już napisałem na FaceBooku: podziwiam zimną krew ajatollahów! Pół roku brutalnych nacisków, CIA uszkadzająca (tak delikatnie…) dwa tankowce przy pomocy min „podobnych do irańskich”, przypływające krążowniki i lotniskowiec USNavy, latające nad głowami żelastwo (Teheran twierdzi, że zestrzelił nad Hormozganem drona, a powstrzymał się przed zestrzeleniem towarzyszącego mu samolotu), p.Michał Pompeo grożący „bezlitosnym odwetem” (Iran twierdzi, że to wszystko naciski, by zmusić Teheran do przystąpienia do rozmów), wreszcie JE Donald Trump twierdzący, że odwołał rozkaz ataku na Iran na pełną skalę – na 10 minut przed terminem… A Teheran odpowiada, że jeśli w ciągu dwóch tygodni USA nie podpiszą ponownie porozumienia, to zacznie produkować bomby atomowe!

Nawet szef Demokratów w Senacie alarmuje, że p.Trump może wciągnąć USA w wojnę – a ani cena ropy, ani cena złota nie idą trzykrotnie w górę i na świecie nie widać śladu paniki… Widocznie przywykłem do dawnych czasów, gdy posyłano krążowniki po to, by z nich strzelać. To dziś chyba niemodne – i każdy to wie?

Tak nawiasem: nie wiem, czy to wynika ze szczególnej głupoty Polaków, ale jesteśmy chyba jedynym krajem na świecie, w którym wierzy się Amerykanom, że to Iran zaatakował dwa tankowce. Reszta świata jest przekonana, że to amerykańska prowokacja. Nawet Amerykanie zdaje się już się poddali i nie usiłują sprawy tego „ataku” poważnie traktować. Przede wszystkim: Iran nie miał żadnego interesu, by uszkadzać tankowce wiozące ropę.

Po drugie: te „miny” zostały podłożone dwa metry ponad linią wodną – wyraźna oznaka, że ten, co je podkładał, bynajmniej nie chciał poważnych skutków. A ponadto ludzie pamiętają preparowane przez CIA „informacje” o posiadanej przez śp. Saddama Husajna „broni atomowej, bakteriologicznej i chemicznej”, o „użyciu broni chemicznej” przez JE Baszszara al-Asada, zdumiewające swym bezsensem „otrucie” p.Sergiusza Skripala i jego córki Julii „rosyjskim strasznym nowiczokiem” (przy czym rzekome ofiary Rosjan szybko doszły do siebie, natomiast zmarły dwie inne osoby; Smiersz takich błędów nie popełniał…).

I teraz to pytanie: czy JE Donald Trump tylko tak straszy – jak w przypadku KRLD – czy też naprawdę chce zaatakować Iran?

Cała opinia światowa głosuje swoimi pieniędzmi, że to tylko takie prężenie. Przed wyborami p.Trump usiłuje pokazać, jakim jest Wielkim Prezydentem, jak wspaniale dowodzi USAF, USNavy i w ogóle całymi siłami zbrojnymi. Ten człowiek ma ego wielkości całego Manhattanu – i to, że na jego rozkaz potężne pancerniki i lotniskowce wykonują skomplikowane manewry, musi mile łechtać jego próżność.

Ja jednak obawiam się, że może się to skończyć prawdziwą wojną.

Z punktu widzenia USA atak właśnie na Iran jest nonsensem, ale z punktu widzenia Izraela – nie! Dla Izraela ani Rosja, ani Chiny nie stanowią zagrożenia – gdyby natomiast Iran zdobył bron jądrową, to któregoś dnia mógłby serio potraktować własne deklaracje o „konieczności zniszczenia Małego Szatana”.

No więc na razie Mały Szatan podprowadził pod wybrzeże Iranu okręty Wielkiego Szatana – i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Ciekawe, że na ogół proamerykański Pakistan wyraźnie opowiedział się po stronie Iranu. Dlaczego? Bo jest sojusznikiem Chin, z którymi ma wspólnego wroga – Indie.

A tam sytuacja jest też naprężona…

Więc jeśli coś w Iranie wybuchnie – to III wojnę światową mamy jak „amen” w pacierzu. Śp. Albert Einstein powiedział, że jeśli wybuchnie III wojna światowa, to czwarta będzie prowadzona na maczugi.

Dla tych, co przeżyją, jest to całkiem fajna perspektywa…

Janusz Korwin-Mikke

Felieton ukazał się w tygodniku „Najwyższy CZAS!” nr 27-28 2019 r.

REKLAMA