Dzisiaj media obiegła skandaliczna informacja. Była premier Beata Szydło cały czas na nasz kosz objęta była ochroną Służby Ochrony Państwa. Dopiero w wyniku nagłośnienia sprawy „łaskawie” z niej zrezygnowała.
– Jak informuje TVN24, Beata Szydło po odejściu z rządu nadal ma zapewnioną ochronę. Z informacji przekazanych przez źródła bliskie SOP wynika, że ochrona przysługiwała przez miesiąc, od kiedy przestała pełnić funkcję wicepremiera – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Według przepisów ochrona SOP przysługuje prezydentowi, premierowi i wicepremierom. Szef MSWiA ma prawo przyznać ochronę SOP-u innym osobom „ze względu na dobro państwa”.
Koszt ochrony jednej osoby to 2 tys. zł dziennie. – Przy jednym samochodzie, kierowcy i oficerze ochrony to koszt około 2000 złotych za każdy dzień ochrony. To koszt paliwa, eksploatacji samochodu, hoteli i diet dla funkcjonariuszy – mówi były oficer SOP.
– Standardowa ochrona SOP przysługiwała mi do 4 lipca. Została przedłużona gdyż otrzymywałam groźby karalne (powiadomiłam o tym organa ścigania) – przekonywała na Twitterze Beata Szydło.
– Ponieważ sprawa ochrony jest wykorzystywana do politycznych ataków opozycji, dlatego dziś z niej zrezygnowałam – łaskawie ogłosiła.
Jednak bądźmy szczerzy – ta ochrona już jej się po prostu nie należała.
Standardowa ochrona SOP przysługiwała mi do 4 lipca. Została przedłużona gdyż otrzymywałam groźby karalne (powiadomiłam o tym organa ścigania). Ponieważ sprawa ochrony jest wykorzystywana do politycznych ataków opozycji, dlatego dziś z niej zrezygnowałam.
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) July 10, 2019
Źródła: rp.pl/twitter.com