O krok od tragedii w domu Korwin-Mikkego! „Jeszcze dziesięć minut i byłoby po nim…”

Janusz Korwin Mikke z postrzelonym kotem. Foto: Facebook
Janusz Korwin Mikke z postrzelonym kotem. Foto: Facebook
REKLAMA

Janusz Korwin-Mikke to wielki miłośnik zwierząt, które traktuje je jak pełnoprawnych członków rodziny. Ostatnio o mało co nie stracił jednego ze swoich pupili, ale na ratunek w porę przybyły pozostałe zwierzaki.

Polityk ma w swoim domu dwa koty i psa. W maju jeden z nich, Gacek, został postrzelony z wiatrówki przez nieznanego sprawcę. Musiał przejść skomplikowaną operację.

REKLAMA

Teraz Gacek o mało znowu nie stracił życia. – Wydawało się, że brakuje jeszcze tylko kilku dni, aby w pełni wrócił do formy. I wtedy spotkało go kolejne nieszczęście – zaczyna historię Korwin-Mikke.

Kot ze względu na wstawione po operacji druty oraz kołnierz musiał przebywać przez pewien czas w klatce. – Marzył o swobodnym spacerze po podwórku. Okazja nadarzyła się w nocy, kiedy nikt go nie pilnował, a nieopatrznie uchylone od góry okno aż zapraszało, żeby przez nie przejść – opisuje.

Gacek nieszczęśliwie zaklinował się. Tak bardzo się zakleszczył, że nie mógł nawet głośno miauczeć, wydawał tylko ciche kwilenie. Z trudem go wyciągnąłem! Jeszcze dziesięć minut i byłoby po nim… – zdradza.

Z akcją ratunkową mógł pospieszyć tylko dzięki właściwej reakcji drugiego kota, Garfielda oraz psa Odiego. To oni zaalarmowali o niebezpieczeństwie, w jakim znajdował się Gacek.

Jego brat Garfield, który zaczął rozpaczliwie miauczeć i obudził Odiego, który z kolei zaczął głośno dobijać się do drzwi pokoju, w którym spałem. Walenia i drapania psa nie sposób było nie usłyszeć. Obudzony zobaczyłem dziwnie zwiniętą, czarną kulkę w uchylonym oknie – opisuje chwile grozy Korwin-Mikke.

Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie. – Stan Gacka był ciężki, spędził kilka dni w szpitalu, ale wyszedł z tego. Gdyby nie Garfield i Odi na pewno by nie przeżył. Dobrze mieć brata i przyjaciela – nie ma wątpliwości polityk.

View this post on Instagram

Odi z Garfieldem uratowali Gacka!
Gacek jest wyjątkowo pechowym kotem. Po postrzale ze śrutu, operacji kości oraz wyciągnięciu drutów, wydawało się, że brakuje jeszcze tylko kilku dni, aby w pełni wrócił do formy. I wtedy spotkało go kolejne nieszczęście. Trzymany przez kilka tygodni w domu – a czasem nawet w klatce, by nie zrobił sobie krzywdy – marzył o swobodnym spacerze po podwórku. Okazja nadarzyła się w nocy, kiedy nikt go nie pilnował, a nieopatrznie uchylone od góry okno aż zapraszało, żeby przez nie przejść. Niestety okazało się to nie takie proste i Gacek nieszczęśliwie zaklinował się. Tak bardzo się zakleszczył, że nie mógł nawet głośno miauczeć, wydawał tylko ciche kwilenie. Na szczęście usłyszał je jego brat Garfield, który zaczął rozpaczliwie miauczeć i obudził Odiego, który z kolei zaczął głośno dobijać się do drzwi pokoju, w którym spałem. Walenia i drapania psa nie sposób było nie usłyszeć. Obudzony zobaczyłem dziwnie zwiniętą, czarną kulkę w uchylonym oknie. Z trudem go wyciągnąłem! Jeszcze dziesięć minut i byłoby po nim… „Zespół uchylnego okna”… Wiele kotów straciło przez to życie lub zdrowie. Stan Gacka był ciężki, spędził kilka dni w szpitalu, ale wyszedł z tego. Gdyby nie Garfield i Odi na pewno by nie przeżył. Dobrze mieć brata i przyjaciela. #jkm #dom #home #koty #kot #pies #zwierzęta #pet #pets #friends

A post shared by Janusz Korwin-Mikke (@januszkorwinmikke) on

REKLAMA