Gruzini i Albańczycy zatkali francuskie procedury azylowe. W Europie liczba migrantów spada, nad Sekwaną rośnie

Plakat wspierający uchodźców Fot. Twitter
REKLAMA

W całej Europie, w porównaniu z latami poprzednimi spada liczba imigrantów i składanych wniosków o azyl. Wyjątkiem jest tu Francja i to nie tylko dlatego, że większość migrantów dociera tu później, przez inne kraje Europy.

Francuska administracja narzeka na problemy z ilością wniosków azylowych, które muszą być rozpatrywane zgodnie z procedurami.

REKLAMA

Chociaż większość migrantów decyduje się na pobyt nielegalny, a część traktuje Francję jako kraj tranzytowy w drodze do Anglii, to duża liczba składa jednak podania o azyl.

Już samo złożenie takiego podania na pewien czas reguluje sprawę pobytu. Nawet odmowę, można jeszcze skarżyć i składać odwołania. Przypadki ekspulsji są rzadkie, a kupiony w ten sposób czas daje szanse znalezienia innej ścieżki uregulowania pobytu.

Niektórzy wykorzystują kilkunastomiesięczny pobyt we Francji do podreperowania zdrowia. Darmowa opieka wywołała nawet zjawisko tzw. „turystyki medycznej” z państw dawnego Związku Sowieckiego. W ten sposób pojawiły się np. nad Sekwaną przypadki niezaleczonej gruźlicy.

Są i desperaci, którzy nie mając szans na azyl ze względów politycznych, podszywają się pod mniejszości seksualne. Inni po prostu pracują na czarno, a nawet w przypadku wydalenia z Francji dostają „kieszonkowe”, darmowy lot do swojego kraju i zawsze mogą… wrócić.

Od stycznia tego roku złożono we Francji 10 tys. podań o azyl. Najwięcej z ich złożyli… Gruzini i Albańczycy, czyli obywatele państw uznanych za bezpieczne. Podobno francuskie MSW się zagotowało. Liczba wniosków Gruzinów wzrosła o ponad 80%, Albańczyków o 30%.

Tymczasem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podpisało już dwa lata temu odpowiednie umowy z Tbilisi i Tiraną, aby powstrzymać przepływ osób ubiegających się o azyl z tych krajów. W przypadku Gruzji kandydaci do azylu powołują się na niestabilność sytuacji w ich kraju, ale szans na azyl i tak nie mają.

Biura migracyjne uznają ich za uchodźców ekonomicznych, którzy nie mogą ubiegać się o ochronę międzynarodową gwarantowaną przez porozumienia genewskie. Podania trzeba jednak rozpatrzyć, a czas gra na korzyść przybyszy… Zwłaszcza, że wydolność biur spada, a czas rozpatrywania wniosków się wydłuża.

REKLAMA