Ks. Gniadek SVD wprost o szkolnictwie w Polsce: „Centralny planista nie ogarnia. Zrezygnujmy z obowiązkowej i darmowej edukacji”

Ks. Jacek Gniadek SVD/Fot. Marcin Obara/PAP
Ks. Jacek Gniadek SVD/Fot. Marcin Obara/PAP
REKLAMA

Ksiądz werbista Jacek Gniadek stwierdza wprost, że „centralny planista nie ogarnia” sposobu rozwiązania problemu z miejscami w szkołach oraz jakości edukacji. Wyjaśnia, jak wiele socjalistycznych, narzucanych społeczeństwu problemów zniknęłoby, gdyby znieść obowiązek edukacji oraz opłacanie szkół państwowych.

Centralny planista nie ogarnia. Brakuje miejsc w szkołach. Dzieci mają swoje preferencje i nie chcą się uczyć w szkołach branżowych. Nie wiedzą, jakie zawody będą na rynku za pięć lat. Mają rację. Nikt tego nie wiem. Przyszłość jest nieznana. Gdybyśmy to wiedzieli, to nie byliby potrzebni przedsiębiorcy – pisze ks. Jacek Gniadek SVD i dodaje do tego pytanie: „skąd wie to rząd, który takie szkoły tworzy?”

REKLAMA

Powstała absurdalna sytuacja. Szkoły są tworzone przez rząd. Powstało ich mniej więcej tyle, żeby starczyło miejsc dla każdego ucznia. Tak działa i myśli centralny planista. Ale młodzież ma wolną rękę w ich wyborze. Nie wybiera szkól branżowych – pisze kapłan.

Skoro dajemy wolny wybór młodzieży, to bądźmy konsekwentni i zrezygnujmy z obowiązkowej i darmowej edukacji. Niech wszystko reguluje rynek. Wtedy mielibyśmy realne problemy. Wybieralibyśmy nie tylko te szkoły, które pozwoliłby nam osiągną nasze cele, ale także takie, na które nas stać. I to jest realny problem, ponieważ żyjemy w świecie, w którym potrzeby są nieograniczone, a zasoby rzadkie – podkreśla ks. Gniadek SVD.

Tego nie zmieni żaden centralny planista. Dokonywalibyśmy jeszcze innych wyborów, które w obecnej sytuacji nie istnieją, ponieważ edukacja jest obowiązkowa. Byłby to wybór między czasem straconym w szkole, a czasem poświęconym na pracę i edukację w tym samym czasie – pisze ksiądz werbista.

Moim rodzicom jest wdzięczny za to, że zaraz po szkole podstawowej jeden miesiąc z wakacji poświęcałem na pracę w prywatnym zakładzie stolarskim mojego wujka. W wieku 14 lat zacząłem wydawać już własne pieniądze. Odkryłem, jak działa ekonomiczna kalkulacja. To była rewolucja w moim życiu. Mogłem zrobić z zarobionymi pieniędzmi, co chciałem. Mogłem je wydać, a ja zacząłem oszczędzać. To zupełnie coś innego, niż wydawanie kieszonkowego. Własne pieniądze wydaje się inaczej. Tego nie można nauczyć się w szkole – wyznaje kapłan.

REKLAMA