Rosjanie rozpoczęli dostawy systemu S-400 do Turcji. Jaka będzie reakcja ze strony USA?

Donald Trum, Recep Tayyip Erdogan. Foto: PAP/EPA
Donald Trum, Recep Tayyip Erdogan. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Wbrew ostrzeżeniom ze strony USA i NATO Turcja rozpoczęła instalację rosyjskiego systemu S-400. Sprawa może mieć poważne konsekwencje dla Turcji, USA, Sojuszu Północnoatlantyckiego, a także Kurdów.

Turcja otrzymała w piątek pierwszą baterię rosyjskiego systemu S-400. Jej elementy zostały przetransportowane na pokładzie rosyjskiego samolotu transportowego An-124. O rozpoczęciu dostaw poinformowało tureckie ministerstwo obrony.

REKLAMA

Pierwsza bateria ma zostać ulokowana w bazie Mürted Air Base i służyć do ochrony tureckiej stolicy.

Dostarczenie rosyjskiego systemu do Turcji może oznaczać pogorszenie relacji z USA i NATO. Amerykanie widzą zakup systemu rakietowego przez Ankarę jako zwrot w kierunku cieplejszych relacji z Moskwą.

Zakup rosyjskiego systemu S-400 przez Turcję jest postrzegany jako bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa programu Joint Strike Fighter (JSF), czyli myśliwców F-35, którego Turcja jest częścią.

USA wielokrotnie ostrzegały, że w przypadku gdy Turcja otrzyma S-400 nie otrzyma zamówionych myśliwców 5. generacji F-35. Turcja zawarła kontrakt na 100 sztuk myśliwców w wersji F-35A i ma być jednym z największych użytkowników tego samolotu.

Turcji grozi też wykluczenie z łańcucha dostaw w ramach programu JSF. Tureckie firmy dostarczają szereg komponentów używanych przy produkcji myśliwców F-35, a w przypadku niektórych są ich jedynym dostawcą. Pentagon podjął już działania w tej sprawie i zwrócił się do Kongresu o przyznanie 206 milionów dolarów na wsparcie alternatywnych źródeł dostaw.

Na Turcję mogą zostać nałożone sankcje na mocy amerykańskiej ustawy Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act (CAATSA). Ich wprowadzenie zależy od decyzji prezydenta Donalda Trumpa. Spotkał się on w trakcie szczytu państw grupy G-20 z prezydentem Erdoganem. Turecki przywódca powiedział po spotkaniu dziennikarzom, że jest pewien, że sankcje nie zostaną nałożone.

Gdyby jednak do tego doszło można się spodziewać gwałtownego pogorszenia relacji między USA i Turcją. Może to zmienić układ sił w regionie. Narastający konflikt między dwoma krajami należącymi do NATO obserwuje z radością Rosja, która próbuje rozbić jedność Sojuszu.

Turcja jest kluczowym członkiem NATO w tej części świata. Kontroluje strategiczne cieśniny prowadzące na Morze Czarne. Na jej terenie zlokalizowane są ważne dla NATO instalacje wojskowe np: radary wczesnego ostrzegania. Na terenie bazy lotniczej w Incirlik przechowywane są amerykańskie bomby jądrowe B-61 udostępnione w ramach natowskiego programu Nuclear Sharing. Jest to największa baza Sojuszu w tym regionie świata.

W ostatnich dniach turecka armia skierowała duże siły na tereny graniczące z północnowschodnią Syrią kontrolowaną przez siły kurdyjskie co sugeruje możliwą inwazję gdyby Erdogan uznał, że istnieje taka potrzeba. Region ten stanowi de facto protektorat USA. Znajdują się tam żołnierze amerykańskiej, brytyjskiej i francuskiej armii i trudno wyobrazić sobie co stałoby się w przypadku gdyby ich życie było zagrożone.

REKLAMA