Zbliża się moment, kiedy w Warszawie zostanie pobity rekord poziomu wody w Wiśle. Niestety to smutny rekord. Jeszcze miesiąc temu na wodowskazie przy bulwarach było 6 metrów, teraz – niewiele ponad 40 centymetrów. Czy dobijemy do dna i woda w Wiśle przestanie płynąć?
W Polsce mamy wodną tragedię. Wiele rzek szczególnie w środkowym w paśmie kraju dramatycznie obniżyło swój poziom wody. To efekt drugiej już z rzędu, po ubiegłorocznej, suszy w naszym kraju.
„Jeszcze nieco ponad miesiąc temu mieliśmy prawie 6 metrów na wodowskazie w centrum Warszawy, przy bulwarach, dzisiaj jest czterdzieści kilka centymetrów. Woda nam uciekła” – mówi Sergiusz Kieruzel z Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.
Paradoksalnie, ale winna jest temu nie tylko susza, ale cywilizacyjny postęp. Cieszymy się z tego, że mamy uregulowane rzeki.
„W momencie, kiedy mamy uszczelnione powierzchnie, w momencie, kiedy mamy wyregulowane cieki, ta woda po prostu szybciej odpływa nam do morza. Wówczas tracimy ją” – tłumaczy Ilona Biedroń z Multiconsult Polska, firmy zajmującej się nadzorowaniem inwestycji.
Podobne zdanie ma hydrolog prof. Maciej Zalewski: „Otwieramy przestrzenie wielkie, wiatr intensywnie odparowuje wodę, nie ma wystarczającej infiltracji, odbudowy wód gruntowych, podziemnych, i w tym momencie również zasilanie rzek też się zmniejsza”.
W całej Polsce wszystkie rzeki mają teraz o wiele niższy poziom od normalnego poziomu latem. Rzeka Cybina, będąca prawym dopływem Warty praktycznie znikła.
Czy zabraknie wody w warszawskich kranach? Marzena Wojewódzka, rzecznik prasowy Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie uspokaja.
„W przypadku jakiejś sytuacji awaryjnej zakłady tutaj ze stacji filtrów są w stanie, oczywiście, przekierować wodę do odbiorców zasilanych na przykład przez zakład północy, który pobiera wodę z Jeziora Zegrzyńskiego” – mówi pani rzecznik.
„Potrzebujemy planu. Planu na przykład retencji wodnej, szczególnie w Wielkopolsce, która jest naprawdę narażona na poważne ograniczenia związane z dostępem do wody” – twierdzi klimatolog prof. Bogdan Chojnicki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Nie ulega wątpliwości, że brak wody w rzekach na pewno wpłynie na jej dostępność w kranach. W czerwcu taki horror przeżyły Skierniewice, gdzie wystąpił okresowy brak wody w kranach.
Doczekaliśmy się czasów, w których aktualne stają się słowa piosenki:
Płynie Wisła płynie,
Po polskiej krainie
A dopóki płynie Polska nie zaginie.
Źródło: TVN24