
Do zaginięcia Dawida Żukowskiego doszło w środę. Po pięciu dniach policja przerwała poszukiwania chłopca z Grodziska Mazowieckiego. Teraz jednak poszukiwania prowadzą koledzy ojca 5-latka, Pawła Ż.
Przez cztery doby poszukiwano chłopca. W poniedziałek policja postanowiła przerwać akcję i skupić się na analizie kryminalistycznej. Badane będą zgromadzone do tej pory wiedza, nagrania z monitoringu, kamer z samochodów, przesłuchań świadków oraz informacje od mieszkańców i osób, które mogły widzieć 32-latka i jego syna.
Policyjni psychologowie – profilerzy – pracują nad portretem psychologicznym Pawła Ż., co może pomóc w określeniu jego motywacji.
W środę po południu ojciec zabrał 5-letniego Dawida z domu dziadków w Grodzisku Mazowieckim i miał zawieźć chłopca do matki mieszkającej w okolicy warszawskiego Okęcia. Mężczyzna jednak tam nie dotarł. Wieczorem 32-latek rzucił się pod pociąg. Do tej pory nie natrafiono na ślad dziecka.
Niedługo przed targnięciem się na własne życie Paweł Ż. miał kontaktować się z marką dziecka i wysłać jej SMS-a o treści „Już nigdy nie zobaczysz syna”.
Koledzy z pracy 32-latka są zszokowani pojawiającymi się doniesieniami. Postanowili rozpocząć poszukiwania Dawidka na własną rękę. W rozmowie z wp.pl przyznali, że „poszukiwania nie są dobrze prowadzone”, więc zaangażowali się w prywatne śledztwo.
Kilku znajomym Pawła pomaga prawie setka ochotników.
– Znałem Pawła i wiem, że to łebski facet. Policja „opracowała” trasę, którą miał jechać, na podstawie tego, gdzie logował się jego telefon. A dlaczego nie założyli, że mógł gdzieś zostawić komórkę na pewien czas, by zmylić trop? Świadkowie mówili nam, że widzieli auto na trasie katowickiej. Tam należy szukać – mówił cytowany przez wp.pl Andrzej.
To, co uda się ustalić kolegom samobójcy, od razu przekazywane jest służbom. – Chcemy pomóc a nie przeszkadzać – dodał Andrzej.
Źródła: wp.pl/radiozet.pl