Dariusz Michalczewski poucza Artura Boruca w sprawie alimentów: „Boksowałem, dobrze zarabiałem, więc tyle płaciłem”

Artur Boruc i Dariusz Michalczewski. Foto: Instagram / PAP: Adam Warżawa
Artur Boruc i Dariusz Michalczewski. Foto: Instagram / PAP: Adam Warżawa
REKLAMA

Od ponad tygodnia trwa batalia Artura Boruca z jego byłą żoną Katarzyną Modrzewską dotycząca alimentów na ich 11-letniego syna, Alexa. Stronom bardzo trudno jest się dogadać, albowiem była żona bramkarza reprezentacji Polski wniosła o podwyższenie alimentów z 15 tysięcy miesięcznie do 20 tysięcy złotych. Boruc się na to, oczywiście, nie zgadza.

Obecną wysokość alimentów wywalczył dla Modrzewskiej jej ówczesny pełnomocnik, Marcin Dubieniecki. Co więcej, była żona Boruca jest obecnie związana ze znanym adwokatem.

REKLAMA

Jakiś czas temu Dubieniecki zaatakował publicznie Boruca twierdząc, że jego kontakty z synem są „patologiczne”. Z kolei Modrzewska dodała, iż „patologia” ta polega na tym, że tych kontaktów w ogóle nie ma.

W odpowiedzi na te zarzuty Boruc zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie pisma, w którym ujęte zostały wydatki jakie ponosi w związku z utrzymaniem syna. Jego zdaniem, podwyższenie alimentów o 5 tys. zł miesięcznie to przesada, tym bardziej przy uwzględnieniu niektórych kosztów.

Do dyskusji tej włączył się Dariusz Michalczewski. Dwukrotnie rozwiedziony pięściarz przyznał, że będąc u szczytu swojej kariery płacił miesięcznie 16 tys. euro alimentów.

– Boksowałem, dobrze zarabiałem, więc tyle płaciłem. To dużo, ale dobro dzieci było dla mnie najważniejsze, dlatego nie protestowałem. Wiadomo, że często byłe żony chcą jak najwięcej, a dziecko jest tylko pretekstem, ja jednak w to nie wnikałem. Dopiero po zakończeniu kariery, gdy moje zarobki spadły, wnioskowałem o obniżenie alimentów. Taką mam też radę dla Boruca: niech przede wszystkim dojdzie do porozumienia z pierwszą żoną. Zarabia dobrze, więc pewnie też i alimenty może płacić większe. Ale nie chcę wnikać w szczegóły, bo każdy ma swoje życie – komentuje Michalczewski.

Źródło: pudelek.pl

REKLAMA