Promocja filmu Vegi nabiera tempa! Andrzej Grabowski czuje się prześladowany

Andrzej Grabowski jako Jarosław Kaczyński na tle przerobionego loga Konfederacji/fot. Facebook Tomasz Grabarczyk
Andrzej Grabowski jako Jarosław Kaczyński na tle przerobionego loga Konfederacji/fot. Facebook Tomasz Grabarczyk
REKLAMA

Promocja filmu Vegi nabiera tempa! Aktor Andrzej Grabowski w najnowszym filmie reżysera „Pitbulla” wciela się w postać Jarosława Kaczyńskiego. Aktor by o filmie było jeszcze głośniej wygłasza histeryczne przewidywania. „Mam nadzieję, że nie trafię do więzienia” – miał stwierdzić. 

„Zajmuję się też stand-up’em. I kilka dni temu odebrałem telefon, że zaplanowany występ odwołano, bo miało na niego przyjść kilku ważnych dla organizatorów ludzi, którzy nie przyszliby, gdybym ja wystąpił. Więc ze mnie zrezygnowano. To pierwszy objaw tego, że ostracyzm następuje i pewnie będzie następował. Ale przeżyłem już tyle, że przeżyję i to. Mam tylko nadzieję, że do więzienia nie trafię” – mówił dla „Wprost” Andrzej Grabowski.

REKLAMA

Na pytanie dziennikarza czy najnowszy film Vegi to film misyjny, jakim określił go sam reżyser,aktor stwierdza, że jeszcze tego nie wiadomo.

„Zwykle o filmie, książce, czy dziele mówi się, gdy się ukaże” – stwierdził.

Pytany o promocję, którą od kilku tygodni nakręca Patryk Vega publikując w mediach społecznościowych fragmenty filmu odnoszące się do konkretnych polityków, Grabowski odpowiedział: – „Każdy robi promocję. Czy to coś dziwnego? A partie politycznie się nie promują? Wystarczy spojrzeć na ulice, zobaczyć billboardy, posłuchać telewizji. I ktoś będzie się dziwić, że ktoś inny robi promocję swojego dzieła, które przecież chce sprzedać, chce, żeby ludzie je zobaczyli. Przecież po to robi się filmy.”

Dodał, że obawy w związku ze swoją rolą ma, ale jego zdaniem najgłupsze ze strony polityków rządzących byłoby prześladowanie twórców filmu.

„Udowodniliby jedno, że są tacy jak w filmie, mściwi. Dlatego jestem przekonany, że postać, którą gram, która tym wszystkim kieruje, dojdzie do wniosku, że lepiej filmu nie ruszać”– dodał.

Źródło: wprost.pl

REKLAMA