Zdominowana przez Demokratów Izba Reprezentantów potępiła Trumpa. Kilku Republikanów zdradziło prezydenta

Nawiedzona komunistka Alexandria Occasio-Cortez Fot. Wikipedia
REKLAMA

Izba Reprezentantów potępiła we wtorek rasistowskie ataki prezydenta Donalda Trumpa wobec kilku kobiet będących deputowanymi do Kongresu, jakie opublikował on w niedzielę na Twitterze. Za przyjęciem rezolucji głosowało, oprócz Demokratów, także 4 Republikanów.

Głównym motywem, jaki przyświecał we wtorek przyjęciu wniosku Demokratów o wyrażenie dezaprobaty wobec stylu, w jaki Trump zaatakował demokratyczne posłanki, była „zawstydzenie Trumpa i jego kolegów z Partii Republikańskiej, którzy stanęli za nim murem” – pisze Reuters.

REKLAMA

W tekście rezolucji zaznaczono, że na potępienie zasługują przede wszystkim „rasistowskie komentarze prezydenta Trumpa, które legitymizują i pogłębiają lęk oraz nienawiść wobec Amerykanów z wyboru oraz osób o innym kolorze skóry”.

W niedzielę Trump napisał na Twitterze: „Jakie to interesujące, widzieć +Progresywne+ Demokratyczne kongresmenki pochodzące z krajów, których rządy są kompletną i totalną katastrofą, najgorsze, najbardziej skorumpowane i niewydolne na całym świecie (o ile w ogóle mają funkcjonujące rządy), jak teraz głośno i złośliwie mówią ludziom w Stanach Zjednoczonych, największym i najpotężniejszym państwie na świecie, jak powinien działać ich rząd”.

„Czemuż nie wrócą i nie pomogą naprawić tych całkowicie zepsutych, dotkniętych przestępczą zarazą miejsc z których pochodzą, a potem wrócą i pokażą nam, jak się to robi?” – dodał prezydent. W kolejnym tweecie zasugerował, że im prędzej kongresmenki wyjadą do swych krajów, tym będzie lepiej.

W poniedziałek prezydent USA kontynuował ataki na Alexandrię Ocasio-Cortez, młodą, ale bardzo popularną deputowaną z Nowego Jorku i grupę jej sojuszniczek w Kongresie nazywaną „oddziałem” („The Squad”) oraz Ilhanę Omar, Ayannę Pressley i Rashidę Tlaib. Trump nazwał polityczki „radykalną lewicą” i zażądał przeprosin za „straszne i odrażające” uwagi.

Tylko Omar, która pochodzi z Somalii, nie urodziła się w USA.

Zaatakowane przez Trumpa Demokratki krytykowały politykę migracyjną prezydenta, a zwłaszcza organizowane na jego zlecenie naloty służb migracyjnych, mające na celu zatrzymanie nielegalnych imigrantów i deportowanie ich.

Szef kancelarii wiceprezydenta Mike’a Pence’a, Marc Short, bronił Trumpa, tłumacząc, że jego tweety były reakcją na „bardzo konkretne wypowiedzi” Omar i nie były to „ogólne stwierdzenia”.

Omar wywołała kilka miesięcy wcześniej kontrowersje, gdy zasugerowała, że kongresmeni popierają Izrael za pieniądze.

Republikanie generalnie starali się nie komentować i nie odnosić do ataków prezydenta; jego bliski sojusznik senator Lindsey Graham powiedział, że namawiał prezydenta, by unikał personalnych ataków. Jednak w wywiadzie dla prawicowego kanału Fox News nazwał kongresmenki „bandą komunistek”. „Są antysemitkami, są antyamerykańskie” – dodał.

Dwoje republikańskich senatorów, Susan Collins i Patrick Toomey, potępiło uwagi Trumpa.

Jak komentuje AFP, tweety Trumpa nie są przypadkowe, lecz mają na celu scementowanie poparcia wśród jego skrajnie prawicowych wyborców przed wyborami prezydenckimi w 2020 roku. Prezydent chwalił się zresztą w poniedziałek, że „wielu ludzi uwielbia” jego ataki na członkinie Kongresu.

Badania opinii publicznej przeprowadzone w poniedziałek i wtorek na zlecenie agencji Reutera przez Ipsos wskazują zresztą, że agresywne wypowiedzi Trumpa zwiększyły poparcie dla niego wśród Republikanów o 5 punktów procentowych – do 72 proc., w porównaniu do poprzedniego tygodnia.

Jeśli chodzi o zwolenników Partii Demokratycznej i tzw. niezależnych tylko 3 na 10 ankietowanych poparłoby Trumpa; przed opublikowaniem rasistowskich wycieczek na Twitterze 4 ankietowanych na 10 było gotowych zaaprobować prezydenta Trumpa w Białym Domu.

W skali całych Stanów Zjednoczonych 41 proc. ankietowanych popiera prezydenta Trumpa i pozytywnie odnosi się do jego planów kandydowania na drugą kadencję. Nie chce o tym słyszeć i odmawia Trumpowi wszelkiego poparcia 55 proc. ankietowanych. (PAP)

REKLAMA