Komornik jak listonosz. Znajdzie dłużnika, dostarczy pismo i wyegzekwuje. Sprawdź, jak będzie wyglądało to w praktyce

Pieniądze / fot. Pixabay
Pieniądze / fot. Pixabay
REKLAMA

Komornik sam odpłatnie będzie doręczał pismo z sądu osobie windykowanej. W ustalaniu jej adresu pomoże mu ZUS, bank, a nawet sąsiad dłużnika.

Ma to położyć kres fikcji doręczeń, czyli sytuacji, w której dwukrotne nieodebranie pismo uznaje się za doręczone. Wydłuża to natomiast czas trwania postępowania.

REKLAMA

Obowiązujące od 1 stycznia 2019 roku ustawy miały na celu przede wszystkim zapobieganie nadużyciom. Skalę nieprawidłowości, którym należało przeciwdziałać, pokazują dane dotyczące odpowiedzialności dyscyplinarnej komorników. Tylko w ciągu 6 lat liczba wniosków o pociągnięcie komorników do odpowiedzialności dyscyplinarnej wzrosła z 30 w 2010 r. do 102 w 2015 r.

Ustawa o kosztach komorniczych zracjonalizowała też opłaty egzekucyjne. Wysokość opłat minimalnych, maksymalnych i stałych ma być określona kwotowo, a nie – jak dotychczas – w formie ułamka przeciętnego wynagrodzenia. Najniższa opłata wynosi 150 zł, a maksymalna nie może przekraczać 50.000 zł.

W sprawach o egzekucję świadczeń pieniężnych przewidziano jednolitą stawkę opłaty, określoną jako 10 proc. egzekwowanego roszczenia (do tej pory 8 lub nawet 15 proc.).

Po wejściu w życie zmian, doręczaniem pism będzie zajmował się sam komornik. Jak będzie wyglądało to w praktyce?

W sytuacji, w której dłużnik dwukrotnie nie odbierze wezwania, wierzyciel zobowiązany będzie w ciągu dwóch miesięcy przedstawić sądowi potwierdzenie doręczenia dokumentu przez komornika lub dostarczyć aktualny adres zadłużonej osoby i dowód, że tam przebywa.

Wierzyciel będzie musiał w tej sprawie zgłosić się do komornika i zapłacić 60 zł za doręczenie pisma. Jeśli komornik go nie dostarczy, wtedy może poprosić go o ustalenie adresu zamieszkania dłużnika, za opłatą w wysokości 40 zł. Komornik wskaże wówczas adresy, które ustali w bankach, SKOK-ach, organach rentowych, podatkowych.

Komornikowi będzie przysługiwało dodatkowe 20 zł, jeżeli odległość między siedzibą kancelarii, a miejscem zamieszkania dłużnika przekroczy 10 km. Suma kosztów za doręczenie jednego listu od wierzyciela do osoby zadłużonej, może więc wynieść 120 zł.

Fikcji doręczeń jednak nie uniknięto. Komornik, po ustaleniu adresu, może w skrzynce pocztowej dłużnika umieścić awizo, wyznaczając 14-dniowy termin na odebranie pisma. Po upływie tego czasu, pismo uważa się za doręczone i komornik zwraca je wierzycielowi.

Ta sama sytuacja będzie miała miejsce, gdy osoba zadłużona nie mieszka pod danym adresem. Pismo również wraca wówczas do wierzyciela, który w terminie dwóch miesięcy może złożyć w sądzie potwierdzenie doręczenia, wskazać aktualny adres dłużnika lub przedstawić dowód, że osoba zadłużona mieszka pod innym adresem. Dopiero jeśli tak się nie stanie, postępowanie zostaje zawieszone, by po trzech miesiącach ulec umorzeniu.

W takim trybie postępowania wątpliwości budzi sposób, w jaki komornik uzyskuje informacje. Czy może je czerpać z innych prowadzonych przez siebie postępowań egzekucyjnych, albo uzyskiwać od sąsiadów dłużnika? Brak regulacji spowoduje, że komornicy będą zapewne powszechnie z tego korzystać.

Źródło: pomorska.pl / nto.pl

REKLAMA