Zniesienie limitu trzydziestokrotności przeciętnego wynagrodzenia, czyli kwoty, od której odprowadza się wyższe składki ZUS, to jedno ze źródeł finansowania pakietu socjalnego PiS na 2020 rok.
Według wyliczeń ekonomistów, rząd sfinansuje w ten sposób jedną czwartą kosztu wypłaty 500 plus na pierwsze dziecko, ale jednocześnie dodatkowo obciąży finansowo firmy.
W 2018 roku kwota rocznego ograniczenia podstawy wynosiła 133.290,00 zł, co daje 11.107,50 zł miesięcznie. Zniesienie limitu przychodu w opłacaniu składek ZUS w wysokości trzydziestokrotności przeciętnego wynagrodzenia ma zwiększyć wpływy do kasy państwa w przyszłym roku o 5,2 mld zł.
Oznacza to, że grupa najlepiej zarabiających podatników będzie odprowadzała wyższe składki na ubezpieczenia rentowe i emerytalne. Dziś od nadwyżki ponad trzydziestokrotność nie pobiera się składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, opłacana jest jedynie składka wypadkowa i chorobowa. Mówi się o 350 tys. osób, czyli 2 proc. podatników, którzy z powodu wysokich dochodów opłacają składki tylko do określonego limitu.
Ekonomiści ostrzegają, że dla firm i całej gospodarki może oznaczać to zahamowanie rozwoju. Firmy już teraz muszą radzić sobie z systematycznym wzrostem wynagrodzeń, które zaczynają być dla nich coraz większym obciążeniem. Obciążenie to wzrośnie i będzie to czynnik skłaniający zarówno firmy, jak i pracujących w nich specjalistów do poszukiwania innych form zatrudnienia, niż umowa o pracę. Czyli, paradoksalnie, podwyżka, która ma przynieść wzrost składek do ZUS, może spowodować malejące wpływy do państwowej kasy z tego segmentu rynku pracy.
Jeśli zaś chodzi o efekt wprowadzonej zmiany dla firm, to dla tych z niskimi płacami będzie on minimalny, natomiast dla firm zatrudniających specjalistów, zniesienie limitu może przynieść katastrofalne skutki – ostrzegają m.in. eksperci Konfederacji Lewiatan. Dodatkowe wydatki związane z kosztami zatrudnienia spowodują, że mniej będzie środków na inwestycje, na wyższe dopłaty ze strony pracodawców do Pracowniczych Planów Kapitałowych, czy na podwyżki wynagrodzeń.
Źródło: businessinsider.com.pl / prawo.pl