Pytamy panią minister Witek. Dlaczego zezwala na gejowskie parady, które godzą w zasady moralne i prawa wielu rodzin?

Elżbieta Witek/fot. PAP/Paweł Supernak
Elżbieta Witek/fot. PAP/Paweł Supernak
REKLAMA

MSWiA Elżbieta Witek powiedziała o marszu w Białymstoku, że „nie ma przyzwolenia na zachowania godzące w prawa innych”. W takim razie dlaczego zezwala na gejowskie parady, które godzą w zasady moralne i prawa wielu rodzin, które chciałyby przed wywlekaniem na ulice i widok publiczny łóżkowych preferencji niektórych ludzi, np. chronić swoje dzieci?

W tym przypadku i na tym poziomie; to akurat nie policja, ale atakowani przez minister „chuligani” strzegą ładu i porządku w naszym kraju. Niestety, przyjęcie aksjologii, do której włącza się np. „tolerancję” prowadzi na moralne manowce.

REKLAMA

MSWiA Elżbieta Witek odnosząc się do incydentów podczas białostockiego marszu równości stwierdziła, że policja zapewnia bezpieczeństwo bez względu na głoszone hasła, światopogląd. Tutaj kolejne pytanie – czy funkcjonariusze nie mogliby przy takiej „robocie” odwoływać się do „klauzuli sumienia”, która pozwoliła bym im nie być awangardą parad i nie stanowić jej „bojowej szpicy”? Policja robiąca wyłom w społecznym murze dla przejścia „tęczowych” to widok smutny.

„Nie było i nie ma przyzwolenia na chuligańskie zachowania, godzące w prawa innych. Każda osoba, która dopuszcza się łamania prawa lub utrudnia policjantom wykonywanie zadań, musi liczyć się z konsekwencjami. Policja będzie zawsze stanowczo reagować na przejawy takich zachowań” – napisała na Twitterze Elżbieta Witek.

Od ludzi, którzy bronili Białystok przed nachalną „tęczową” prowokacją i marszem, który służył nie wyrażaniu poglądów (bo niemal w 100% importowani działacze LGTB mogli to robić w swoich miastach), ale propagowaniu ideologii wymierzonej w podstawowe zasady moralności, teraz „odcinają” się i inni politycy PiS.

Tylko tej policji, rzuconej na front walki ideologicznej i wystawionej na gniew np. środowisk kibiców, rzeczywiście żal. „Tęczowym” zresztą o takie dzielenie ludzi chodziło i z ich punktu widzenia, to w gruncie rzeczy żałosne przejście ulicami miasta, spełniło swój cel. Niestety.

PAP podaje, że „do najpoważniejszego – zdaniem policji – zdarzenia w czasie przemarszu doszło w pobliżu białostockiej katedry, gdzie kontrmanifestacji próbując zablokować marsz rzucali w stronę policji kamieniami, kostką brukową i butelkami; funkcjonariusze musieli użyć środków przymusu”.

Policjanci używali zarówno granatów hukowych, miotaczy pieprzu i siły fizycznej – powiedział dziennikarzom rzecznik podlaskiej policji nadinsp. Tomasz Krupa. Podczas marszu zatrzymano 20 osób. Cztery osoby są podejrzane o popełnienie przestępstw m.in. rozboju, naruszenia nietykalności i znieważenie funkcjonariuszy oraz użycia groźby. 16 osób ukarano mandatami. Rzecznik poinformował też, że jedna policjantka przebywa w szpitalu na badaniach.

Policję zabezpieczało kilkuset policjantów nie tylko z regionu, ale też z innych miast, wspierała ich Straż Graniczna i jej śmigłowiec. W ocenie policji w samym marszu wzięło udział ok. 800 osób, dla których państwo urządziło cały ten cyrk z publicznych pieniędzy. I jak tu zrobić te „strefy wolne od LGTB”?

Źródło: PAP

REKLAMA