Szwedzka nastolatka „od klimatu” została zaproszona do parlamentu i podzieliła francuskich polityków. Krytykują wykorzystywaniu dzieci do propagandy

Greta Thunberg zwana
Greta Thunberg zwana "Eko-Pippi"/fot. PAP/EPA
REKLAMA

Działalność młodej „aktywistki klimatycznej” ze Szwecji Grety Thunberg zbiegła się wprowadzeniem na prezydenckie sztandary Macrona hasła walki z globalnym ociepleniem. Wywołało to sprężenie zwrotne i młoda Szwedka stała się nagle we Francji bardzo popularna.

Odebrała nawet w normandzkim Caen Nagrodę Wolności i czek na 25 tys. euro w obecności weteranów lądowania w Normandii w 1944 r. O ile nie specjalnie dziwi, że tubylczy Geenpeace przyznał jej swoją nagrodę, to już jej zaproszenie do Zgromadzenia Narodowego wywołało mieszane uczucia. Politycy centroprawicy mówią wprost o przesadzie i „infantylizacji polityki klimatycznej”.

REKLAMA

Thunberg ma być w parlamencie we wtorek 23 lipca, ale kontrowersje narastają już od kilku dni. Nastolatkę zaprosiła grupa parlamentarna „Przyspieszyć dla klimatu”, którą kieruje były zastępca przewodniczącego prezydenckiej partii LREM Matthieu Orphelin. To właśnie ten młody deputowany „pilotuje” 16-letnią Gretę i był jednym z animatorów przyznania jej Nagrody Wolności.

Orphelin wyjaśnia, że występ Grety Thunberg nie odbędzie się w sali plenarnej, a będzie to panel z udziałem większej grupy młodych ludzi. Udział potwierdziło 160 deputowanych, ale bez np. centroprawicowych Republikanów.

Dwóch z nich – Guillaume Larrivé i Julien Aubert wezwało nawet do bojkotu wizyty Grety Thunberg. „Do inteligentnej walki ze zmianami klimatycznymi nie potrzebujemy apokaliptycznych proroków, ale postępu nauki i politycznej odwagi” – napisał na Twitterze Guillaume Larrivé.

Wątpliwości pojawiły sięnawet wśró polityków samego LREM. Jean-Baptiste Moreau czy Bénédicte Peyrol raczej retorycznie pytali, czy w taki sam sposób honorowano by np. poważnych naukowców? Krytykowali mediatyzację polityki i szukanie zbyt prostych, czy wręcz manichejskich podziałów na dobro i zło w skomplikowanych problemach klimatu.

Padały zresztą i zarzuty poważniejsze, m.in. o pajdokrację, czy wykorzystywanie dzieci do propagandy klimatycznej ideologii i narzucania politycznej poprawności, a nawet manipulacji społecznej. Thunberg nazwano nawet w mediach „niebezpiecznym żołnierzem planety”.

W wyjaśnieniu dlaczego nastolatka, która porzuciła szkołę ma pouczać wybranych przedstawicieli narodu sięgnięto nawet do Platona i przypomniano, że kiedy nauczyciele drżą przed swoimi uczniami i wolę schlebiać im, niż ich uczyć, to w końcu młodzi pogardzą ich prawami, odrzucą jakiekolwiek autorytety i będzie to… początek tyranii.

REKLAMA