Socjalistyczna Wenezuela kolejny raz pogrążona w ciemności po awarii systemów zasilania. To już piąty black-out od początku tego roku

Caracas w ciemności Fot. Twitter
REKLAMA

Brakiem prądu sparaliżowana została połowa kraju i stolica Caracas. Awaria zaczęła się o 16:41 czasu lokalnego w poniedziałek (22:41 czasu polskiego). Przestały działać wodociągi, transport publiczny i telefony.

W ciągu czterech minut kraj pogrążył się w ciemności. Do niektórych stanów udało się po pewnym czasie przesłać prąd z dużej elektrowni wodnej Guri.

REKLAMA

W trudnym położeniu były szpitale. Do dzisiaj 12 dużych placówek pozostaje bez elektryczności i stara się ratować sytuację generatorami. Problemem są dializy i inkubatory dla noworodków. Do 90% szpitali nie dociera woda. Podczas poprzednich problemów tego typu w marcu życie straciło wielu pacjentów.

W Caracas, gdzie nie działała sygnalizacja uliczna tworzyły się olbrzymie korki, a na ulicach panował chaos. Sklepy na szczęście i tak są na ogół puste, więc nie było przynajmniej problemów przy nie działających chłodniach z przechowywaniem żywności.

Przerwy w dostawach prądu są w Wenezueli codziennością, jednak totalne wyłączenia rodzą problemy, o których normalnie się nie pamięta. Bogata w ropę Wenezuela nie inwestowała w utrzymanie i rozwój swojej energetyki, a zdekapitalizowane urządzenia odmawiają posłuszeństwa. Socjalista Maduro zapewne jednak i tak oskarży Stanu Zjednoczone i opozycję o sabotaż. Zresztą Nicolás Maduro już potępił na Twitterze „nowy atak kryminalny”.

Źródło: Le Parisien

REKLAMA