
96-latek usłyszał w Dolnej Saksonii liczne zarzuty dotyczące m.in. negowania Holokaustu, mowę nienawiści oraz brak szacunku dla zmarłych.
Karl M. pochodzi z miejscowości Nordstemmen w północnych Niemczech. Działał w dywizji pancernej SS Hitlerjugend, a w 1944 roku brał udział w masakrze cywilów we francuskiej miejscowości Ascq. Wówczas z rąk SS-manów zginęło 86 osób w wieku 15-75 lat.
W ubiegłym roku Karl M. stwierdził na antenie programu „Panorama” należącego do publicznego wydawcy ARD, że mord w Ascq odbył się z winy Francuzów.
Były SS-man uważa, że masakra na cywilach była jedynie odpowiedzią na akcję dywersyjną francuskiego ruchu oporu na linii kolejowej. Ponadto mężczyzna przekonywał dziennikarza, że wtedy nikt nie zginął.
– Niczego nie żałuję – powiedział. W czasie masakry Karl M. miał 21 lat. SS-man miał wyciągać Francuzów z domów. Jak twierdził, nie strzelał, tylko patrzył.
– Z tymi milionami to byłbym ostrożny. Przecież tyle to ich w ogóle u nas nie było – dodał, negując mord 6 mln Żydów podczas II wojny światowej.
Prokuratura z Hildesheim w akcie oskarżenia nie ujęła zarzutów dotyczących udziału w masakrze w Ascq. Karl M. został już bowiem za to skazany w 1949 roku przez francuski sąd zaocznie na karę śmierci. Jak twierdzi prokuratura, mężczyzna nie może być sądzony dwukrotnie za ten sam czyn.
Teraz sąd w Hildesheim zdecyduje czy dojdzie do procesu byłego SS-mana. W razie, gdyby tak się stało, 12 osób z Francji zapowiedziało swój przyjazd w roli oskarżycieli posiłkowych.
Źródło: polsatnews.pl